Słowo wellbeing na język polski można przetłumaczyć jako dobrostan. To pojęcie niezwykle szerokie, więc trudno o jednoznaczną definicję. Najczęściej chodzi o znalezienie równowagi, tak aby życie zawodowe i prywatne mogły w jak najlepszy sposób współistnieć. Gdy bowiem w jednej z tych sfer pojawiają się problemy, natychmiast odbijają się one negatywnie na tej drugiej. Kto ma kłopoty w pracy, na przykład z powodu nadmiaru stresu, zbyt wielu obowiązków czy trudnych relacji z przełożonym, ten również w życiu rodzinnym będzie odczuwał konsekwencje problemów. A razem z nim cierpieć będą inne bliskie mu osoby. Równocześnie kłopoty pojawiające się w sferze prywatnej muszą wpływać na jakość wykonywanej pracy. Każdy z nas ma jedną psychikę, jedno zdrowie, jedno życie.
Pracodawcy od dawna zwracają uwagę, że warto zadbać nie tylko o szkolenia pracowników, ale także o ich dobre samopoczucie. Ostatnie dwa lata pandemii okazały się przełomowe pod tym względem. Praca zdalna stała się gigantycznym wyzwaniem – odkryliśmy zarówno jej pozytywne strony (nierzadko lepsza koncentracja w domu bez rozpraszających koleżanek i kolegów z pokoju, często nawet wyższa efektywność), jak i negatywne konsekwencje (obciążenie psychiczne i fizyczne, zwłaszcza przy łączeniu jej z nauką zdalną dzieci, a także zatarcie granic między życiem zawodowym i prywatnym). O ile niektórzy bardzo chwalili sobie nowe rozwiązania, dzięki którym przestali tracić czas na dojazdy do biura, o tyle byli i tacy, którzy czas pandemiczny wspominają dużo gorzej, bo nie potrafili poradzić sobie z dodatkowym stresem o zdrowie swoje i swoich najbliższych, a rezygnacja z dotychczasowych form spędzania wolnego czasu dodatkowo pogorszyła ich samopoczucie.
Także czas powrotu do biur nie jest wcale łatwy, bo wymaga kolejnej adaptacji.