Życie frankowicza ma jedną niezmienną od lat cechę – jest pełne emocji. Niestety, nie są to pozytywne emocje, a raczej nerwowe sprawdzanie, jak różne dramatyczne wydarzenia wpływają na kurs szwajcarskiej waluty. Gdy wydawało się, że świat już nauczył się żyć z pandemią, a sytuacja gospodarcza się stabilizuje, Rosja zaatakowała Ukrainę. Złoty należał do grona walut, które wyjątkowo osłabiły się w pierwszych dniach wojny, za to frank szwajcarski – jak zwykle w momentach chaosu – traktowany był jako bezpieczna przystań. O ile tuż przed rosyjską agresją jeden frank kosztował ok. 4,30–4,40 zł, to na początku marca jego kurs doszedł prawie do 5 zł. W kolejnych tygodniach polska waluta zaczęła odzyskiwać siły, jednak frank pozostaje bardzo mocny i kosztuje wyraźnie ponad 4,50 zł. A najbliższe tygodnie i miesiące pewnie przyniosą kolejne gwałtowne wahania kursów naszego pieniądza, który jest wyjątkowo wrażliwy na wojnę toczącą się u sąsiada.
Dotąd około 25–30 proc. spłacających hipoteczne kredyty frankowe wystąpiło z pozwem przeciwko bankom. Ta grupa rośnie zwłaszcza w momentach kolejnego osłabienia złotego, bo osoby zwane potocznie frankowiczami nie chcą akceptować kolejnego wzrostu miesięcznej raty. Poza tym coraz więcej kredytobiorców zdołała już spłacić cały pożyczony od banku kapitał. W takiej sytuacji złożenie pozwu może równocześnie pozwolić na zawieszenie dalszej spłaty kredytu. Trzeba oczywiście uwzględnić taki wniosek w pozwie, jednak praktyka pokazuje, że wielu sędziów przychyla się do niego. Zawieszenie spłaty znacznie poprawia kondycję finansów gospodarstwa domowego, zwłaszcza przy bardzo szybkim wzroście cen, jakiego wszyscy padamy ofiarą.
Do składania pozwów o unieważnienie umowy kredytowej na pewno zachęca frankowiczów praktyka orzecznicza.