Sam Musk podkreślał, że nie jest pewien, czy uda mu się przejąć jeden z najważniejszych serwisów społecznościowych świata. Jednak zarząd Twittera, który jeszcze kilka dni temu próbował za wszelką cenę obronić się przed Muskiem, szybko skapitulował. Szef Tesli i SpaceX nie tylko dostał wsparcie od kilku dużych banków, ale też zaczął przekonywać innych ważnych akcjonariuszy. Okazało się, że wystarczą 44 mld dol., aby wycofać Twittera z giełdy.
Elon Musk, obrońca wolności słowa
Władza Muska na nowym Twitterze będzie absolutna. Dzisiaj wszyscy zastanawiają się, co z nią zrobi. Multimiliarder nie ukrywa, że ma wiele pomysłów, a dotychczasową strategię Twittera uważał za błędną. Chce, by serwis zarabiał głównie nie na reklamach, a na płaceniu przez użytkowników za konta o rozszerzonej funkcjonalności. Od dawna apelował o możliwość edytowania tweetów. Obiecuje skuteczniejszą walkę z botami zaśmiecającymi serwis. Deklaruje ujawnienie całego kodu źródłowego serwisu, aby wykluczyć podejrzenia o manipulowanie algorytmem. Jego najważniejszy postulat: uwolnić ogromny potencjał, który tkwi w platformie, ale nie był dotąd uwolniony z powodu nieudolnego kierownictwa.
Sam Musk uczynił ze swojego twitterowego konta, śledzonego przez 84 mln użytkowników, główne narzędzie kontaktu ze światem i podstawowy kanał marketingowy dla swoich firm.