Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Elon Musk miał kaprys i kupił Twittera. Co z nim zrobi?

Elon Musk Elon Musk Britta Pedersen / ddp images / Forum
Najbogatszy człowiek świata ma kolejną zabawkę w swojej kolekcji. Twitter Elona Muska będzie inny – dla jednych lepszy, za to inni z niego szybko uciekną. Tylko dokąd?

Sam Musk podkreślał, że nie jest pewien, czy uda mu się przejąć jeden z najważniejszych serwisów społecznościowych świata. Jednak zarząd Twittera, który jeszcze kilka dni temu próbował za wszelką cenę obronić się przed Muskiem, szybko skapitulował. Szef Tesli i SpaceX nie tylko dostał wsparcie od kilku dużych banków, ale też zaczął przekonywać innych ważnych akcjonariuszy. Okazało się, że wystarczą 44 mld dol., aby wycofać Twittera z giełdy.

Elon Musk, obrońca wolności słowa

Władza Muska na nowym Twitterze będzie absolutna. Dzisiaj wszyscy zastanawiają się, co z nią zrobi. Multimiliarder nie ukrywa, że ma wiele pomysłów, a dotychczasową strategię Twittera uważał za błędną. Chce, by serwis zarabiał głównie nie na reklamach, a na płaceniu przez użytkowników za konta o rozszerzonej funkcjonalności. Od dawna apelował o możliwość edytowania tweetów. Obiecuje skuteczniejszą walkę z botami zaśmiecającymi serwis. Deklaruje ujawnienie całego kodu źródłowego serwisu, aby wykluczyć podejrzenia o manipulowanie algorytmem. Jego najważniejszy postulat: uwolnić ogromny potencjał, który tkwi w platformie, ale nie był dotąd uwolniony z powodu nieudolnego kierownictwa.

Sam Musk uczynił ze swojego twitterowego konta, śledzonego przez 84 mln użytkowników, główne narzędzie kontaktu ze światem i podstawowy kanał marketingowy dla swoich firm. Z pewnością zatem jest mistrzem w wykorzystywaniu możliwości platformy. Jednak Musk nie ukrywa, że do tej pory na Twitterze bardzo przeszkadzała mu cenzura, czyli po prostu moderacja postów. Bogacz kreuje się na obrońcę wolności słowa, ponoć zagrożonej na Twitterze. Nowa wersja serwisu ma zatem pozwalać użytkownikom na więcej. Dokładnie tak, jak zachowuje się sam Musk, który nie ma problemu z obrażaniem innych, powtarzaniem niezweryfikowanych teorii czy ignorowaniem przepisów. Dla niego wszelkie ograniczenia to naruszenie wolności słowa. Ona ma być absolutna.

Czytaj też: Jak cyfrowi giganci wpływają na światową politykę

Twitter, kolejna zabawka Muska

Dla jednych Twitter pozwalający użytkownikom na dużo więcej niż dotąd to prawdziwy raj. Dla innych to wizja serwisu jeszcze pełniejszego mowy nienawiści i pogardy wobec innych niż dzisiaj. W Stanach Zjednoczonych na przejęcie Twittera przez Muska ciepło reaguje wielu konserwatystów, uważających, że platforma dyskryminowała prawicowe poglądy. Jednak Twitter z minimalną moderacją może stracić swoją wartość dla wielu ekspertów i analityków, którzy używają go do rzeczowej wymiany poglądów. Poza tym Musk planuje zmiany idące w zupełnie odwrotnym kierunku niż zasady wprowadzane choćby w Unii Europejskiej, mające ułatwić walkę z dezinformacją czy mową nienawiści.

Paradoksalnie najmniej w całym przejęciu Twittera chodzi o pieniądze. Platforma nie była dotąd w stanie, mimo już 16-letniej historii, zbudować stabilnego modelu finansowego. W latach 2018–19 przynosiła co prawda zyski, ale ostatnio notowała znów straty. Dla Muska kwestia zarabiania na Twitterze nie jest, przynajmniej na razie, priorytetem. Najważniejsze pytanie brzmi: ile swojego cennego czasu miliarder przeznaczy na reformowanie Twittera? Czy zaniedba, jak boją się niektórzy inwestorzy, swoje główne biznesy z Teslą na czele w pogoni za budową idealnego serwisu społecznościowego? A może Twitter będzie tylko zabawką, która Muskowi szybko się znudzi? Zwłaszcza gdy okaże się, że im więcej opacznie rozumianej wolności, tym więcej chaosu i konfliktów, za to jeszcze mniej merytorycznej dyskusji?

Czytaj też: Twitterowe boty do politycznej roboty

Twitter na łasce miliardera

Co dla Muska jest kaprysem, dla reszty świata ma poważne konsekwencje. Można oczywiście z Twittera odejść, ale przykład Donalda Trumpa pokazuje, że założenie własnego, konkurencyjnego serwisu nie jest wcale proste. Jego Truth Social okazał się wielkim niewypałem. Trump ponoć, mimo przejęcia Twittera, wracać na platformę nie zamierza, nawet jeśli Musk cofnie jego banicję. Jednak i on, i wielu innych musi na razie pogodzić się z faktem, że Twitter w swojej klasie nie ma konkurencji. 300 mln użytkowników znalazło się zatem na łasce jednego człowieka. Genialnego i nieobliczalnego zarazem.

Czytaj też: Przegrywamy walkę z ekstremizmem w sieci

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną