JACEK ŻAKOWSKI: – Czy 9 lat po ucieczce z Rosji potrafi pan jeszcze zrozumieć Putina?
SERGEI GURIEV: – Zrozumieć każdemu jest trudno. Ale potrafię racjonalnie objaśnić to, co robi.
Bo go pan zna.
Nigdy nie rozmawialiśmy sam na sam. Ale spotykałem go w gronie kilku osób. Zawsze starał się robić wrażenie, że rozumie rozmówców i przyjmuje główne argumenty. Wyniósł to ze szkoły KGB. Unika polemik. Stara się dowiedzieć, jak myśli i czego chce rozmówca. Jakby go chciał zwerbować. Traktuje rozmowę wyłącznie użytkowo. Jest cynicznie racjonalny.
Jeśli racjonalny, to także przewidywalny.
Chyba że bardziej racjonalna staje się jego zdaniem nieprzewidywalność. Dlatego zawsze łatwiej jest objaśnić to, co zrobił, niż przewidzieć, co zrobi. Taka jest jego taktyka. To różni go od zachodnich polityków, którzy starają się być przewidywalni, żeby nie wywoływać zbytecznych obaw u innych i nie eskalować niepotrzebnego napięcia.
A Putin jest chimeryczny.
Udaje. Na potrzeby Zachodu gra nieobliczalnego. I wiele osób się na to nabiera. Wciąż czytam, że jest odklejony, owładnięty obsesją, niestabilny emocjonalnie. A może być co najwyżej niedoinformowany. Ale nie wiemy, czego jego niedoinformowanie dotyczy. Dlatego trudno nam przewidzieć, co zrobi.
To jaka jest jego racjonalność?
Jest polityczna i ekonomiczna. Polityczna wynika z doświadczeń aneksji Krymu w 2014 r. Tracił popularność, więc dokonał aneksji i znów stał się popularny. Według badań instytutu Levada między latami 2010 a 2013, czyli przed aneksją, jego popularność w Rosji spadła z 80 do 60 proc., a po aneksji skoczyła do bezprecedensowych 90 proc. Potem jednak zaczęła się stagnacja, płace realne malały i popularność Putina stopniowo wracała w okolice 80 proc.