Prąd pochodzący z odnawialnych źródeł ma coraz więcej zalet. Jego produkcja nie powoduje emisji gazów cieplarnianych i nie zanieczyszcza powietrza, a tak dzieje się, gdy energia elektryczna powstaje ze spalania węgla, ropy czy gazu. Zielony prąd jest równocześnie tańszy niż ten produkowany z paliw kopalnych, których ceny rosną w bardzo szybkim tempie. Do tych dwóch atutów dochodzi kolejny, który zyskał na znaczeniu w ostatnich tygodniach. Prąd z odnawialnych źródeł zwiększa nasze bezpieczeństwo energetyczne, bo do jego produkcji nie potrzeba importu surowców energetycznych – ani z Rosji, ani z jakiegokolwiek innego państwa. Poza tym energetyka odnawialna ma charakter rozproszony w przeciwieństwie do energetyki konwencjonalnej, uzależnionej od dużych elektrowni. Przykład Ukrainy pokazuje, że w warunkach wrogiego ataku taka właśnie energetyka rozproszona jest dużo trudniejsza do zniszczenia.
Większość dostawców energii w Polsce oferuje prąd, który jest wytwarzany zarówno w sposób konwencjonalny (czyli mało przyjazny dla środowiska), jak i ekologicznie zrównoważony. Trudno jednak ustalić dokładne proporcje – najczęściej energia ze źródeł odnawialnych jest tylko dosyć niewielkim dodatkiem. Na szczęście są też dostawcy, którzy w swojej ofercie mają wyłącznie zielony prąd. Gwarantują oni, że powstaje on w sposób zeroemisyjny. Taką właśnie energię chce na swoje potrzeby kupować coraz więcej firm – zarówno z powodów ekologicznych, jak i ekonomicznych. Przykładem może być DB Schenker, który na terenie Polski ma sieć terminali i magazynów.
Firma zużywa rocznie ok. 7 tys. megawatogodzin energii pochodzącej z odnawialnych źródeł. Dzięki temu można znacząco ograniczyć emisję dwutlenku węgla, bo uzyskanie jednej megawatogodziny prądu tradycyjną drogą prowadzi do wytworzenia aż 765 kilogramów CO².