Powietrze czyste przez cały rok to wciąż marzenie w wielu polskich miastach. Nie wystarczy tylko pozbyć się starych pieców węglowych. Trzeba konsekwentnie rozwijać odnawialne źródła energii, popularyzować pompy ciepła i zazieleniać ulice.
W miniony wtorek, 9 stycznia, napięcie sięgnęło zenitu. Nie tylko w polityce, ale także w energetyce.
Pierwsi górnicy z likwidowanych kopalń dostają oferty zatrudnienia w elektrowniach wiatrowych. Wkrótce może tu być kilkadziesiąt tysięcy miejsc pracy. Ale czy da się tak przenieść spod ziemi na stumetrowe wieże?
Moskwa dała zielone światło: w rejonie Konina/Pątnowa może powstać elektrownia atomowa.
Coraz więcej firm przechodzi na prąd pochodzący ze źródeł odnawialnych. Jedni zmieniają dostawców, a inni sami inwestują w wiatraki czy fotowoltaikę.
Pracuje nad ekologicznymi materiałami, które pozwalają zamieniać energię elektryczną na świetlną i na odwrót.
Jaki jest bilans dokonań dwóch kadencji rządu, który nieustannie mówił o bezpieczeństwie energetycznym? PiS, idąc po władzę, zapewniał, że wszystkie problemy energetyki szybko rozwiąże. A toczymy się od kryzysu do kryzysu.
Eksploatujemy zasoby jak szaleni i to w tempie, które nie pozwala Ziemi na ich regenerację.
Energetyka odnawialna wpadła w sieci. Trzymają je mocno państwowe spółki przesyłowe i dystrybucyjne, które coraz częściej odmawiają przyłączania nowych instalacji wytwórczych. Tłumaczą, że ich druty już więcej zielonego prądu nie pomieszczą. Z czarnym, węglowym, prądem jakoś nie mają tego problemu.
Jacek Sasin mówił na konwencji PiS to, czego oczekuje twardy pisowski elektorat: o potędze atomu, „walce z brukselskim dyktatem klimatycznym”, „czystej energii z węgla”. To pobożne życzenia i stek niedorzeczności. Europa nam ucieka i nikt się nie przejmie energetyczną katastrofą Polski.