Wicepremier Jacek Sasin, kolega Henryka Kowalczyka z rządu, ma biuro poselskie w Hrubieszowie na Lubelszczyźnie, ale nawet z bliska nie widzi, że tamtejsi rolnicy, do tej pory żelazny elektorat PiS, aż kipią ze złości. Żniwa za pasem, a punkty skupu wzdłuż naszej wschodniej granicy zapowiadają, że nie kupią zboża z nowych zbiorów, bo elewatory zawalone są ukraińską kukurydzą i pszenicą. Ziarno miało dotrzeć do Afryki Północnej i na Bliski Wschód, ale utknęło w Polsce. Brakuje nam możliwości transportowych, żeby przewieźć je do portu w Gdyni. Egipt czy Algieria głodują więc nadal, a polscy rolnicy swojego zboża sprzedać nie będą mogli.
Sasina o problemie chciał poinformować Michał Kołodziejczak, szef AgroUnii, ale wicepremier nie znalazł dla niego czasu. Więc Kołodziejczak, jak kiedyś Andrzej Lepper, rozsypał worki ze zbożem pod drzwiami biura poselskiego wicepremiera. Potem w mediach społecznościowych napisał tak: „Nieudolni i nieprzewidujący politycy PiS skazują Afrykę na głód, a polskich rolników na bankructwo”. AgroUnia uważa, że ukraińskie zboże nie może zostawać w Polsce, ciężarówki powinny być plombowane, dopóki nie dotrą na miejsce przeznaczenia.
Zły piar
Z tą samą informacją o pełnych już przed żniwami magazynach zboża usiłował dotrzeć do premiera Mateusza Morawieckiego oraz wicepremiera i ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka Wiktor Szmulewicz, szef Krajowej Rady Izb Rolniczych. Podkreśla, że na francuskiej giełdzie zboża MATIF ceny ciągle są wysokie, a w Polsce zostały sztucznie zaniżone. Z prawdziwego deficytu zboża zrobił się jego pozorny nadmiar, a konsumenci za żywność płacą coraz więcej. Premier zapewne nie ma czasu na głupstwa, więc na alarmujące pismo Szmulewicza w optymistycznym tonie odpowiedział wiceminister rolnictwa Norbert Kaczmarczyk: „W związku, że w tym sezonie z Ukrainy nie wywieziono ponad 20 mln ton zbóż ze zbiorów 2021 r.