Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Więcej gazu na wirażu

Wzloty Toyoty

Hybrydowa Toyota Prius, fot. Toyota Hybrydowa Toyota Prius, fot. Toyota
Od 1931 r. największym producentem samochodów był General Motors. Ale to już przeszłość. Teraz zdetronizowała go Toyota. Nowego lidera trudno będzie przegonić.

W 2007 r. Toyota chce sprzedać 9,42 mln samochodów. W następnym jeszcze więcej. Od lat Stany Zjednoczone są jej największym odbiorcą. W czasie gdy amerykańskie giganty samochodowe notują miliardowe straty, zamykają fabryki i zwalniają tysiące ludzi, Toyota zarabia krocie, buduje nowe montownie, zwiększa zatrudnienie. Sukces przyszedł po uporczywych wysiłkach i lekcjach pobieranych nie gdzie indziej jak w Ameryce. Pierwszy model Toyoty wzorowany był na Chevrolecie. W latach 50. pracownicy Toyoty uczyli się w zakładach Forda. Ale gdy latem 1957 r. pierwsze Toyoty, pod marką Toyopet Crown, pojawiły się w Ameryce, okazały się kompletną klapą. Przy prędkości 100 km na godzinę samochód wibrował. Trzy lata później Japończycy wycofali się z rynku.


Wrócili z solidnymi autami i filozofią odmienną od tej, jaką jeszcze w latach 20. XIX w. sformułował szef General Motors Alfred Sloan i jaką praktykowały wielkie amerykańskie koncerny samochodowe: „pojazd na każdą okazję i na każdą kieszeń”. Strategia Toyoty i innych firm japońskich zakładała ograniczoną gamę trwałych, niezawodnych, niedrogich samochodów o niskim zużyciu paliwa. Szczęście uśmiechnęło się do nich w 1973 r., gdy cena ropy oszalała. Wówczas pojawił się wśród nabywców doping, żeby spróbować importu z kraju, który jeszcze do niedawna był symbolem taniej tandety. Okazało się, że Japończyk potrafi.


W odpowiedzi na sukcesy Toyoty i Hondy giganty z Detroit, związki zawodowe i politycy zgodnym chórem zażądali: jeśli Japończycy chcą sprzedawać samochody w Ameryce, powinni je w Ameryce produkować.

Reklama