Wakacje bez atrakcji
Wakacje bez atrakcji, oszczędnie, z lękami. Nigdy nie było tak źle jak w tym roku
Przed tegorocznym latem Polska Organizacja Turystyczna zapytała Polaków o ich urlopowe plany. Czy się gdzieś wybierają i dokąd? Ankieterów interesował każdy wyjazd wypoczynkowy, pod warunkiem że będzie się wiązał przynajmniej z jednym noclegiem poza domem. 65 proc. badanych zadeklarowało, że ma takie plany, co zapowiadało dobry rok dla turystyki, dużo lepszy od 2021 r. Wyglądało na to, że definitywnie pożegnamy się z pandemiczną smutą i zbliżymy do rekordowego 2019 r. Większość (71 proc.) planujących wakacje zamierzała spędzić je w kraju. Za granicę wybierało się 19 proc. Jako cel wyjazdu krajowego najczęściej wskazywano wybrzeże Bałtyku, a w przypadku wycieczek zagranicznych pobyt nad jakimś ciepłym morzem był celem niemal wyłącznym.
W drugiej połowie sierpnia branża turystyczna nie kryła zadowolenia, choć daleka była od euforii. Polacy zrobili, jak obiecali. Jest frekwencja dużo wyższa od ubiegłorocznej, ale wpływy nie będą oszałamiające. O zyskach takich jak w 2021 r. nie ma co marzyć. Te ubiegłoroczne były głównie zasługą rozliczania covidowych subwencji PFR i bonu turystycznego. – Sezon się nie skończył, za wcześnie na podsumowania. Choć szczyt za nami, to letnie wyjazdy zagraniczne potrwają jeszcze do pierwszej połowy października. A i krajowe, we wrześniu, mają swoich zwolenników. W obu przypadkach magnesem są niższe ceny i większa dostępność – wyjaśnia Maciej Nykiel, prezes Biura Podróży Nekera. – Ale po wynikach lipca i sierpnia widać, że biura podróży wyślą w tym roku na zagraniczne wycieczki podobną jak w 2019 r. liczbę polskich turystów.
Do wyjazdów urlopowych skłoniło w tym roku Polaków pożegnanie z uciążliwościami pandemicznych rygorów. Znikły już właściwie wszędzie – w Polsce i za granicą. Maseczki nie są już prawie nigdzie wymagane, mało kto sprawdza paszporty covidowe.