Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Koszmar Daniela Obajtka. Afera z Saudi Aramco ma drugie dno

Prezes Orlenu Daniel Obajtek Prezes Orlenu Daniel Obajtek Tomasz Pietrzyk / Agencja Wyborcza.pl
Umowa Orlenu z Saudi Aramco, dotycząca sprzedaży części Rafinerii Gdańskiej, to kolejna afera, która może zachwiać pozycją Daniela Obajtka w PiS. Oraz bezpieczeństwem Polski. Opozycja zgłosiła już sprawę do prokuratury.

Już wielokrotnie nad głową prezesa PKN Orlen Daniela Obajtka gromadziły się ciemne chmury, ale tym razem chmura jest potężna i wyjątkowo ciemna. To oczywiście sprawa umowy Orlenu z Saudi Aramco, dotycząca sprzedaży części Rafinerii Gdańskiej. Piszę „części”, bo nie do końca jest jasne, ile Orlen tej rafinerii sprzedał. Formalnie 30 proc. akcji, ale saudyjski koncern zyskał mocną pozycję zarządczą, a także 50 proc. rafineryjnej produkcji plus weto blokujące we wszystkich sprawach rafinerii dotyczących. Tak jakby kupił połowę, i to za 1,15 mld zł, czyli właściwie za grosze.

Natychmiast pojawiło się też pytanie, czy Aramco nie jest firmą podstawioną i nie sprzeda wkrótce Gdańska Rosjanom. Zaczęły się przepychanki, jedni twierdzili, że to niemożliwe, inni – że i owszem. Powoływano się na polskie i unijne prawo, a także na zapisy umowy, która, choć objęta tajemnicą handlową, okazuje się coraz bardziej znana.

Saudi Aramco. Szokujące zapisy umowy

Najwięcej na jej temat dowiedzieli się ostatnio dziennikarze TVN24, którzy dotarli do tzw. draftu, czyli roboczej wersji dokumentu, zastrzegając, że nie ma pewności, czy tak wygląda ostateczna, podpisana umowa. Przy okazji „Gazeta Wyborcza” wyciągnęła na światło dzienne fakt, że sprzedaży nie konsultowano pod kątem bezpieczeństwa energetycznego Polski oraz że nie wiadomo, czy Saudi Aramco przedstawił polskim władzom informacje o swoich powiązaniach z rosyjskimi firmami energetycznymi.

Dziennikarze, powołując się na opinie prawników i Piotra Woźniaka, byłego prezesa PGNiG, przekonują, że umowa umożliwia zbycie udziałów w Gdańsku inwestorowi, z którym Saudyjczycy dogadają się bez naszej wiedzy – także inwestorowi rosyjskiemu.

Reklama