Między bombami
Lecą bomby, nie ma prądu, pracownicy na froncie. Bilans polskich firm w Ukrainie po roku wojny
Charkowska fabryka suwalskiej firmy Malow, producenta metalowych mebli, wciąż stoi. – To właściwie cud, bo Charków od razu znalazł się pod zmasowanym ostrzałem, sąsiedni zakład już na początku wojny został zrównany z ziemią – mówi prezes firmy Henryk Owsiejew. Z niemal stuosobowej załogi została niespełna jedna trzecia – część poszła na front, część wyemigrowała. Wznowiona w czerwcu produkcja jest na miarę możliwości tych, co pozostali w firmie, oraz skali zamówień w kraju ze zrujnowaną przez wojnę gospodarką. Niepewność skłoniła w końcu prezesa do podjęcia trudnej decyzji. – Postanowiłem za symboliczną kwotę odsprzedać fabrykę moim ukraińskim współpracownikom – mówi.
Losy działających w Ukrainie polskich firm potoczyły się różnie. Niespełna rok temu, w marcu, spłonęła ulokowana w Czernihowie fabryka słupskiego Plast-Boxu (producenta opakowań i pojemników). Ucierpiał też położony w podkijowskiej Borodziance zakład produkcji profili aluminiowych należący do Grupy Kęty: część biurowa została splądrowana i zdewastowana przez wycofujące się stamtąd wojska agresora.
Dariusz Szymczycha, wiceprezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej: – Od początku agresji wystawiliśmy ok. 20 zaświadczeń potwierdzających niemożliwość wywiązania się firm z kontraktów i umów z powodu zaistnienia siły wyższej, czyli wojny.
Bilans strat
Rok wojny zrujnował ukraińską gospodarkę. Według szacunków ekspertów ukraińskiego Centrum Strategii Ekonomicznych PKB spadł w 2022 r. o 41 proc. Wskaźnik inflacji przekroczył 26 proc., stopa bezrobocia sięga 40 proc., załamała się konsumpcja wewnętrzna . Analitycy Organizacji Narodów Zjednoczonych wskazują, że ponad 17,5 mln ukraińskich obywateli kwalifikuje się do korzystania z różnych form pomocy humanitarnej.