Gra w butelkę
PiS pogrywa sobie w plastikową butelkę. Płacimy już prawie 2 mld euro kary rocznie
O unijnych karach za pseudoreformę sądownictwa słyszeli już niemal wszyscy. Milion euro dziennie naliczany od jesieni 2021 r. oznacza łącznie równowartość ponad 2 mld zł. Tych kar PiS płacić nie chce i przeciw nim protestuje. Tymczasem niewiele mniejszą kwotę rząd przelewa do Brukseli co roku, po cichu, i robi niewiele, żeby z tym wreszcie skończyć. Chodzi o tzw. daninę plastikową. Za każdą tonę nowych opakowań z tworzyw sztucznych, która nie zostanie poddana recyklingowi, trzeba przekazać z krajowego do unijnego budżetu równowartość 800 euro. Co roku Polska płaci coraz więcej, bo też rośnie masa zmarnowanego plastiku.
W 2021 r. kara za brak recyklingu odpadów przemysłowych i komunalnych kosztowała budżet (a więc wszystkich podatników) 1,7 mld zł. Eksperci ostrzegają, że niedługo będziemy płacić ponad 2 mld zł rocznie. Największy problem jest dzisiaj z plastikiem.
Według danych GUS każdy Polak w 2019 r. pozostawił po sobie 332 kg śmieci. W 2020 r. były to już 344 kg, a w 2021 r. aż 360 kg. Tymczasem recyklingowi poddaje się zaledwie 27 proc. odpadów i ten wskaźnik w ostatnich latach przestał rosnąć. Około 20 proc. śmieci trafia obecnie do spalarni, 13 proc. wykorzystujemy jako bioopady, ale prawie 40 proc. wciąż kończy na wysypiskach, mimo że to najbardziej nieekologiczne i nieopłacalne rozwiązanie.
Za każdą tonę odpadów pozostawionych na składowisku trzeba zapłacić karę wynoszącą 270 zł. Tę śmieciową katastrofę od dawna odczuwamy w rosnących rachunkach za odbiór i utylizację śmieci. W przypadku comiesięcznych opłat za śmieciobranie pobieranych przez gminy wysoka inflacja zaczęła się już w 2019 r. Wówczas według danych GUS wywóz śmieci podrożał o prawie jedną trzecią. W 2020 r. opłaty poszły w górę aż o połowę, w 2021 r. o kolejne 16 proc.