Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Apki bez kasy. Czy start-upy mogą już odetchnąć po upadku Silicon Valley Bank?

Klienci w kolejce przed siedzibą Silicon Valley Bank, Santa Clara, Kalifornia, 13 marca 2023 r. Klienci w kolejce przed siedzibą Silicon Valley Bank, Santa Clara, Kalifornia, 13 marca 2023 r. Brittany Hosea-Small / Forum
Upadek kalifornijskiego Silicon Valley Bank to kolejny poważny problem dla całej branży nowych technologii. Skończył się czas łatwego dostępu do pieniędzy.

Właściwie to same start-upy wpędziły w kłopoty instytucję finansową, która miała gwarantować im spokój i bezpieczeństwo. Gdy stopy procentowe zaczęły rosnąć, wiele młodych, innowacyjnych firm, nie tylko zresztą z Doliny Krzemowej, straciło łatwy dostęp do funduszy, za które finansują swój rozwój. Inwestorzy podejmują ryzyko, lokując swoje środki w spółki często bez jakiegokolwiek doświadczenia, które jednak wierzą, że wkrótce ich aplikacja podbije świat. W ostatnich miesiącach coraz trudniej pozyskać takie finansowanie. Wiele firm technologicznych było zmuszonych sięgnąć do oszczędności, zgromadzonych często właśnie w Silicon Valley Bank, aby mieć na wypłatę wynagrodzeń dla swoich pracowników i niezbędne inwestycje.

Zatrzymać śnieżną kulę bankructw

Tymczasem Silicon Valley Bank zainwestował wiele swoich środków w amerykańskie obligacje rządowe, które w czasach rosnących stóp przynoszą coraz mniejsze zyski. Bank musiał pozbywać się obligacji ze stratą, bo jego klienci potrzebowali wypłacać coraz większą część swoich depozytów. A im gorsze były wyniki instytucji, tym szybciej właściciele spółek technologicznych zabierali z niej swoje zasoby. W efekcie bank stracił płynność, a kontrolę nad nim przejęło państwo. Zgodnie z amerykańskimi przepisami gwarantowane depozyty wynoszą do 250 tys. dol. na klienta. Jednak na najwyższym szczeblu w Waszyngtonie zapadła decyzja według jednych niezbędna, a według innych bardzo kontrowersyjna. Wszystkie środki zgromadzone przez klientów w Silicon Valley Bank są zabezpieczone przez amerykański odpowiednik naszego Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Chodzi łącznie aż o 175 mld dol.!

Czytaj także: Bankructwo Silicon Valley Banku. Kryzys (na razie) zażegnany

Start-upy mogą odetchnąć. Na chwilę

To bardzo dobra wiadomość dla sektora technologicznego. Wiele firm zapowiadało, że jeśli nie odzyskają szybko dostępu do swoich kont, nie będą płacić pracownikom i w szybkim tempie zbankrutują. Tego właśnie efektu śnieżnej kuli bał się amerykański rząd, więc wkroczył do akcji. Pytanie, ile w tym ekonomii, a ile polityki. Czy gdyby nie chodziło o Krzemową Dolinę, upadający bank też mógłby liczyć na tak szczególne potraktowanie? Start-upy mogą zatem odetchnąć z ulgą, ale tylko na chwilę. Upadek ich „rodzinnego” banku będzie miał i tak bardzo poważne konsekwencje dla całej branży nowych technologii. Mierzy się ona z szeregiem problemów: spadające przychody z reklam, coraz ostrożniejsi inwestorzy, przeinwestowanie w przypadku wielu firm, konieczność zwolnień na dużą skalę. Teraz do tej listy trzeba jeszcze dodać niepewną przyszłość Silicon Valley Bank. Rząd czeka na chętnego inwestora, ale nawet gdy ten się znajdzie, na pewno zaostrzy warunki udzielania kredytów.

Czytaj także: Banki przynoszą straty. Dlaczego i jak długo to potrwa?

Stracą mniejsi, zyskają giganci

W najmniejszym stopniu upadek Silicon Valley Bank zaszkodzi wiodącym technologicznym koncernom, które nawet w czasie spowolnienia wciąż przynoszą gigantyczne zyski. Ich znaczenie jeszcze wzrośnie, skoro teraz młode, innowacyjne firmy mają trudniejszą drogę do pieniędzy. To oznacza, że te najciekawsze czy też potencjalnie najgroźniejsze w przyszłości będzie można kupować łatwiej i taniej. Trudno taki scenariusz uznać za pozytywny dla nas wszystkich – zwykłych użytkowników sieci. Już dzisiaj giganci tacy jak Facebook, Alphabet (Google) czy Amazon mają niebywale silną pozycję. Mimo wielu wysiłków politycznych wciąż nie udało się ani w Stanach Zjednoczonych, ani w Europie stworzyć realnej konkurencji dla potentatów. Tak naprawdę ci najpotężniejsi bać się mogą właśnie tylko nowych młodych gniewnych, z których wielu polegnie, ale nieliczni mogą stać się kiedyś groźnymi rywalami. Tyle że do tego potrzebują najpierw dużych pieniędzy. Z Silicon Valley Bank już ich raczej nie dostaną.

Czytaj też: Sektor bankowy ma się źle, ale to my płacimy za pazerność rządu

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną