Koniec Klondike nad Bałtykiem
Zalew apartamentów nad Bałtykiem. Coraz trudniej na tym zarobić. Koniec eldorado?
Problem ze sprzedażą nieruchomości wypoczynkowych nad morzem mają teraz zarówno deweloperzy wchodzący z nową ofertą, jak i właściciele apartamentów, którzy z różnych względów chcieliby się ich pozbyć. – Nowych lokali na sprzedaż jest coraz więcej i są niebotycznie drogie. Ponieważ rosną koszty materiałów i robocizny, nie ma specjalnie pola do obniżki – relacjonuje Mirosław Król, ekspert finansowy, który wraz z partnerami prowadzi biuro nieruchomości. Jego biuro miało kilku klientów, którzy chcieli sprzedać apartamenty kupione ileś lat temu. – Zainteresowanie – ocenia – było mierne. Kończyło się na rozmowie wstępnej.
– Tyle jest tego nad morzem i w górach, że ten rynek zwolnił, już się nasycił – diagnozuje Marlena Kosiura, analityczka rynku, założycielka portalu inwestycjewkurortach.pl. Serwis internetowy Business Insider ujął sprawę dosadnie: „Deweloperzy zalali brzegi Bałtyku apartamentami. Teraz muszą na nich zarobić”.
Nakręcanie
– W 2020 r. w wakacje sprzedaliśmy w Rogowie 180 lokali – wspomina Mateusz Lachowicz z Shellter Hotel&Apartments. – Kolejka jak do mięsnego stała. Rezerwacje robiliśmy na 15 minut, zamiast na 1–2 dni. Ale to była anomalia.
A było co sprzedawać: 550 apartamentów w ciągu 3,5 roku. Na starcie liczyli za metr kw. po 10 tys. zł netto (trzeba dodać 23 proc. VAT), pod koniec trzy razy tyle. A to nie Sopot czy Świnoujście, kurorty całoroczne. Miejsce jest piękne, dziewicze, między Bałtykiem a przymorskim jeziorem Resko, ale wybitnie sezonowe. W pobliżu jeden sklep i jedna restauracja. Całoroczna baza gastronomiczna i rozmaite atrakcje będą, gdy Shellter ukończy budowę 5-gwiazdkowego hotelu (w planach maj 2024 r.