Pustka w spadku
Ekspert do spraw finansów publicznych dla „Polityki” o prawdziwym stanie kasy państwa
JOANNA SOLSKA: – Gdzie te pieniądze, które Tusk miał przywieźć z Brukseli? – pytał Mateusz Morawiecki na drugi dzień po ogłoszeniu wyniku wyborów.
SŁAWOMIR DUDEK: – To dość cyniczne, żeby rozliczać nowy rząd z obietnic, zanim jeszcze powstał. Ale Donald Tusk, chociaż ciągle jeszcze premierem nie jest, do Brukseli pojechał i jestem pewien, że rozmawiał tam nie tylko o odblokowaniu funduszy z Krajowego Planu Odbudowy. Za pół roku KE się zmienia, do tego czasu musimy załatwić kilka bardzo ważnych dla Polski spraw.
Paweł Borys, prawa ręka premiera Morawieckiego i szef Polskiego Funduszu Rozwoju, zapewnia, że opozycja przelicytowała, na realizację obietnic wyborczych nie ma pieniędzy.
Rząd wie więcej o prawdziwym stanie kasy państwa, niż pokazał społeczeństwu. Zdaje sobie sprawę, że trzyletnie wakacje, czyli poluzowanie polityki fiskalnej, jakie Komisja Europejska ogłosiła po wybuchu pandemii, żeby uniknąć katastrofy gospodarczej, właśnie się kończą. Polska i kilka innych krajów zostanie objętych procedurą nadmiernego deficytu, co oznacza konieczność jego ograniczania. Nasz deficyt finansów publicznych w obecnym roku wyniesie 192 mld zł, czyli 5,6 proc. PKB. To więcej niż w czasie pandemii i 4,5 razy więcej niż w 2015 r.
W 2024 r., według projektu budżetu złożonego w Sejmie we wrześniu przez rząd PiS, deficyt sięgnie 5 proc. Według norm unijnych nie powinien przekraczać 3 proc. W Strategii Zarządzania Długiem rząd PiS pokazał, że w latach 2025–27 zmniejszy dziurę budżetową do dozwolonych rozmiarów. Założył w niej cięcie wydatków o 200 mld zł albo o taką kwotę wzrost podatków. Podpisał się pod tym premier Mateusz Morawiecki, ale ze społeczeństwem się tą wiedzą nie podzielił. Nie powiedział, gdzie będą cięcia.