Przeklęte przebudowy
Przeklęte przebudowy polskich miast. Kto tu zawalił? „Z tych dziur długo nie wyjdziemy!”
Łódź, ulica Legionów. Ścisłe centrum, kilkaset metrów od placu Wolności, gdzie zaczyna się słynna Piotrkowska. Przebudowa totalna: nowe instalacje, jezdnia, torowisko, chodniki, przystanki. Zbliża się wieczór, na zamkniętym skrzyżowaniu Legionów z Zachodnią krążą koparki i ciężarówki, robotnicy tną płyty chodnikowe, leje się beton. Teren budowy odcięty rzędami drucianych siatek, w błotnistym rozlewisku ślizga się rower kuriera, przechodnie ocierają się o siebie ściśnięci między budynkami a ogrodzeniem. Wiosną przebudowa Legionów stała się słynna na całą Polskę: do niezabezpieczonego wykopu wpadła niewidoma kobieta. Cudem nic jej się nie stało. Niedawno na Legionów robotnicy zabetonowali pozostawione na ulicy auto. Spieszy im się, bo terminy gonią. Prace miały skończyć się w październiku.
Bezdomne szczury
Pod numerem 22 knajpkę Ignorantka prowadzą Darek i Justyna. Darek mówi, że nie wierzy już w żaden podawany przez miasto termin. – Przed rozpoczęciem przebudowy usłyszeliśmy zapewnienia, że jej przebieg będzie możliwie nieuciążliwy. Tymczasem mamy rozorane chodniki, walające się wszędzie śmieci, kopce kostek brukowych. Dostawcy pytają, gdzie mają stanąć, żeby zostawić towar. Ładuję skrzynki na wózek i przedzieram się przez te wertepy, bo chodnika nie ma. Dzieci w wózkach telepią się jak worki ziemniaków, a dla starszych ludzi jest tu po prostu niebezpiecznie. Słyszałem o starszej pani, mającej kłopoty z poruszaniem się, która od pół roku nie wychodzi z domu – opowiada Darek.
Rozkopana ulica to dla właścicieli Ignorantki kolejna biznesowa plaga: po pandemicznych lockdownach, totalnym bałaganie spowodowanym przez podatkowy Polski Ład, eksplozji cen prądu i gazu spowodowanych wojną w Ukrainie. Darek ocenia, że z powodu remontu stracił 80 proc.