Tajemnice taniego paliwa. Dlaczego ceny benzyny są tak niskie – i to nawet teraz?
Na Bliskim Wschodzie konflikt wojenny coraz bardziej zażarty, Izrael wkracza do Libanu, wszyscy w napięciu czekają, jak na to zareaguje Iran. I mamy reakcję: na Izrael leci deszcz irańskich rakiet, co za chwilę musi się spotkać z adekwatną odpowiedzią drugiej strony. Huti z Jemenu atakują tankowce na Morzu Czerwonym, wysyłają rakiety w kierunku Izraela, ten atakuje z powietrza Jemen. Zdawać by się mogło, że w tej sytuacji cena ropy powinna bić rekordy. A ta tymczasem jest tania jak dawno nie była. Nawet ostatni atak Iranu na Izrael, który niektórzy obserwatorzy uznali za początek wielkiej regionalnej wojny, wywołał zaledwie dwu–trzyprocentową zwyżkę cen ropy. Kontrakty terminowe na ropę Brent z dostawą w listopadzie oscylują ok 72 dol. za baryłkę, a na amerykańską ropę West Texas Intermediate 68 dol. Powód: coraz słabiej kręci się silnik gospodarczy Chin, a to on napędza światowy popyt na ropę. Dziś mówi się, że chińska gospodarka może urosnąć o 5 proc., a dla tego kraju jest to już dramatycznie mało.
Czytaj także: Wojna irańsko-izraelska nadeszła. Tel Awiw ma na stole kilka scenariuszy, w tym niebezpieczne i trudne
Koniec gry na zwyżkę ceny
W efekcie to, co nazywa się sentymentem rynków, uległo odwróceniu i coraz mniej funduszy gra na zwyżkę cen ropy, a coraz więcej na zniżkę. Bo Rosja mimo embarga nie wypadła z rynku ropy, pozostali producenci także, w Libii też zwaśnione strony jakoś się dogadały. Stąd to przekonanie rynków, bo to właśnie decyzje funduszy inwestycyjnych kupujących i sprzedających kontrakty terminowe w dużym stopniu określają ceny ropy. Dla producentów tego surowca sytuacja robi się niewesoła, bo budżety tych krajów są kalkulowane na podstawie założonych wpływów ze sprzedaży ropy naftowej. Przykładowo Arabia Saudyjska ma zrównoważony budżet przy cenie 100 dol. za baryłkę. Podobna sytuacja jest w innych krajach Zatoki Perskiej – wszystkim wizja deficytu budżetowego zagląda w oczy. Dotychczas kartel OPEC+ starał się sterować cenami, decydując o ograniczeniu wydobycia. Przykręcanie kurka powodowało wzrost ceny. W praktyce większość tych cięć musiała brać na siebie Arabia Saudyjska, bo innych producentów nie było stać na takie poświęcenie. Chcieli mieć wysokie ceny, a jednocześnie eksportować bez ograniczeń. Jednak w tej sytuacji solidarność Saudyjczyków już się skończyła i zamierzają przywrócić wydobycie do dawnego poziomu, by ilością nadrobić straty związane z niższymi, niż zakładano, cenami. A to oznacza możliwość dalszych spadków.
Czytaj także: Wojna przy pompie. Coraz drożej na stacjach benzynowych
Benzyna za mniej niż 6 zł
Dla nas to dobra wiadomość i jej efekty widzimy już na stacjach paliw. Benzyna kosztuje poniżej 6 zł, najtaniej od wybuchu wojny w Ukrainie. Na takie ceny wpływ ma także mocny złoty wobec dolara. Więc kupujemy tańszą ropę, płacąc tańszym dolarem. Jak zwykle przy takiej okazji wśród kierowców pojawiają się pytania: czy nie mogłoby być jeszcze taniej? Trzeba pamiętać, że paliwo, które kupujemy na stacjach, wytwarzane jest z ropy, więc nie sama cena surowca decyduje o poziomie cen przy pompie. Z ropy wytwarza się wiele produktów, więc producent ustala ceny, patrząc na poziom cen tych produktów na europejskim rynku. Wszystko zależy od jego konkurencyjności, a u nas konkurencyjność rynku jest znikoma. U nas rządzi Orlen, więc może sprzedawać swój produkt po najwyższej cenie, przy jakiej nie musi się obawiać, że na nasz rynek napłynie większa ilość paliwa importowanego z zagranicznych rafinerii. A ponieważ polski rynek jest dość hermetycznych, bo import może odbywać się głównie drogim transportem kolejowym i w niewielkim zakresie samochodowym, to Orlen ma sporą cenową górkę.
Różnice cen na stacjach paliw nie wynikają z tego, że dostają paliwo z różnych źródeł, ale z faktu, że właściciele ustalają różne poziomy marży detalicznej. Tam, gdzie działa kilka stacji, zwłaszcza hipermarketowych, tam ceny są niższe, a na autostradach, gdzie konkurencja jest daleko, dużo wyższe. Zresztą dziś dla stacji paliw sam handel benzyną czy olejem napędowym jest często działalnością dodatkową, rodzajem wabika, który pozwala przyciągnąć klienta, by zrobił zakupy, umył samochód, zjadł itd. A w cenie paliwa dziś większą część stanowią podatki. Przykładowo struktura ceny litra ON na stacji paliw to: 2,64 zł – koszt paliwa, 1,16 zł akcyza, 0,42 zł opłata paliwowa, 0,08 zł opłata emisyjna, 0,56 zł marża detaliczna, 1,12 zł VAT.
Czytaj także: Rzuciła pracę na stacji, bo czuła się jak w monopolowym