Gdzie Solorzowie się biją, tam spółki tracą. Teraz czas na Polsat. Szykuje się wielki pojedynek
Zygmunt Solorz przystąpił do realizacji zapowiadanej sukcesyjnej zemsty na synach. Ci, jak wiadomo, wraz z siostrą Aleksandrą okazali się niewdzięcznikami i zademonstrowali brak szacunku dla ojca i jego najnowszej małżonki (trzeciej lub czwartej – w tej dziedzinie są dwie szkoły) Justyny Kulki. Jak zasugerowali, długotrwały brak kontaktu z ojcem może wskazywać, że decyzje, które od niego napływają, są w rzeczywistości decyzjami Kulki, a nie jego. Słowem, że najnowsza macocha przejmuje kontrolę nad rodzinnym imperium. Dlatego uprzedzili menedżerów w solorzowych spółkach, by bezkrytycznie nie realizowali poleceń do nich napływających nie wiadomo od kogo i skąd.
Solorz: przedsiębiorca i patriota
Jak ustaliła „Gazeta Wyborcza”, źródłem konfliktu stała się decyzja Zygmunta Solorza o przekazaniu imperium w ręce synów, czyli – jak to zostało nazwane – „spadkobranie za życia”. Po prostu biznesmen jest poważnie chory i nie wiadomo, czy w pewnym momencie nie straci zdolności do zarządzania biznesowym konglomeratem, choć jednocześnie będzie pozostawać przy życiu. Dlatego oficjalnie i notarialnie przekazał im władzę.
Wkrótce wybuchł spór między Solorzem i jego żoną z jednej strony a dziećmi z drugiej, bo biznesmen postanowił wycofać się z poprzedniej decyzji, która – jak twierdzą dzieci – była nieodwołalna. Teraz sprawą zajmie się sąd w Liechtensteinie, gdzie biznesmen rezyduje i gdzie zarejestrowane są najważniejsze spółki i fundacje, poprzez które wykonuje władzę nad swoim polskim biznesem.