Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Bitwa na sztuczne ognie

fot. Naimi&virg, Flickr, (CC BY SA) fot. Naimi&virg, Flickr, (CC BY SA)
Kraków, Wrocław, Warszawa, a wraz z nimi trzy telewizje, szykują się w tym roku do hucznych sylwestrowych zabaw. Na koncerty, fajerwerki, pokazy chcą wydać całkiem spore pieniądze. Czy warto?
Polityka

Do dziś jeszcze trwają spory, kto wygrał rywalizację o największą i najbardziej oglądaną imprezę sylwestrową w ubiegłym roku. Gdzie zgromadziło się więcej spragnionych zabawy Polaków – na krakowskim czy wrocławskim rynku? Według danych organizatorów na jednym i drugim zjawiło się po 120–140 tys. osób. Również przed telewizorami było blisko remisu. Pięciogodzinną relację z Wrocławia w TVP 2 oglądało prawie 4,4 mln widzów, a transmisję z Krakowa w Polsacie niespełna 150 tys. osób więcej.

Choć zdecydowanego zwycięzcy nie widać, to wygrały, tak przynajmniej uważają miejscowe władze, oba miasta. Nie tylko zmobilizowały własnych mieszkańców, ale przyciągnęły też wielu imprezowiczów z innych regionów, przede wszystkim z Warszawy, która nic specjalnego nie zaproponowała. I w noworoczną noc było w stolicy smutnawo. Teraz Kraków i Wrocław znowu stawiają na współpracę z tymi samymi stacjami telewizyjnymi i liczą na powtórkę sukcesu. Nowy Rok chcą witać hucznie i z muzyką.

Tym razem mają jednak trzeciego rywala. Po dwóch latach przerwy stolica wraca do gry. W 2005 r. sylwestra przed Pałacem Kultury i Nauki nie było pod pretekstem zagrożenia atakami terrorystycznymi. Ten powód jakoś nie wystraszył największych światowych metropolii, bardziej od nas narażonych na zamachy. Z kolei rok temu kolejni komisarze Warszawy, z Kazimierzem Marcinkiewiczem na czele, nie mieli ochoty na przygotowywanie zabawy, a gdy w listopadzie 2006 r. prezydentem miasta została Hanna Gronkiewicz-Waltz, na zorganizowanie sylwestra w stolicy było już za późno. Taką imprezę przygotowuje się przynajmniej przez pół roku. Gdy trzeba, jak w przypadku Warszawy, zaczynać od zera, trwa to nawet dłużej.

Choć rozmach imprez, szczególnie oglądanych w telewizji, może imponować, to nie są one zbyt wielkim obciążeniem dla lokalnych budżetów.

Polityka 50.2007 (2633) z dnia 15.12.2007; Rynek; s. 44
Reklama