Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Kryzys Środka

Chińska gospodarka hamuje

Urząd pracy w Kantonie. Fot. gruntzooki, Flickr, CC by SA Urząd pracy w Kantonie. Fot. gruntzooki, Flickr, CC by SA
Fabryki zwalniają miliony robotników. Jeśli do bezrobotnych dołączą studenci, partia ­komunistyczna może stracić kontrolę nad państwem.

Fala ruszyła w styczniu. Jak co roku z okazji chińskiego Nowego Roku ponad 130 mln Chińczyków odwiedziło rodzinę, życzyło sobie szczęścia i dostatku. Jak co roku wszyscy wręczali tradycyjne upominki: czerwone koperty hao bao wypchane pieniędzmi. Ale tym razem Chińczycy byli zatroskani jak nigdy od niemal trzech dekad. To mogła być ich ostatnia taka wystawna podróż i ostatnie tak grube koperty. – Wracają. Widać gołym okiem: na ulicach jest coraz więcej tych z tabliczkami „wezmę pracę”. A pociągi z robotnikami z wybrzeża przyjeżdżają co chwilę... – mówi Zhu Zhang z 11-milionowego Czengdu, stolicy Syczuanu.

Mówi z troską, bo w jego rodzinie, choć dobrze wykształconej, kilka osób pracuje w przemyśle w okolicach Szanghaju. Zarabiają więcej niż sam Zhang. A raczej: zarabiali, bo kryzys może ich zmusić do powrotu do domu. Zhang to dziecko chińskiego cudu gospodarczego. Szczupły trzydziestolatek, ożenił się dwa lata temu. Ma małego synka i mieszkanie, na które pożyczył pieniądze. Uczy w szkole, daje korepetycje z języków obcych. Jest bardzo poważny. – Partia obiecywała rozwój, a jest kryzys. Gdzie ci wszyscy ludzie, którzy wracają, znajdą pracę? W Syczuanie? – pyta.

Z Mongolii do Polski

Syczuan to rezerwat pandy, piękne góry i 87 mln mieszkańców, z których większość żyje z rolnictwa. To również jedna z kilkunastu wewnętrznych prowincji Chin, z której każdy, kto mógł, miał odwagę i trochę pieniędzy, wyrywał się z wiejskiej biedy do pracy na bogatym wybrzeżu.

Polityka 8.2009 (2693) z dnia 21.02.2009; Świat; s. 80
Oryginalny tytuł tekstu: "Kryzys Środka"
Reklama