Wywiad został przeprowadzony w czerwcu 2009 roku. Okazuje się jednak, że zarówno w ekonomii, jak i gospodarce, poruszone w nim kwestie nadal pozostały aktualne.
Paweł Tarnowski: – Polska gospodarka… ciągle się rozwija.
Marek Belka: – ?
Po pierwszym kwartale, licząc rok do roku, produkt krajowy brutto wzrósł o 0,8 proc.
Formalnie w kraju rzeczywiście nie ma jeszcze recesji (czyli spadku PKB przez dwa kolejne kwartały – red.). Tyle tylko, że to czysto akademickie rozważania. Od wielu miesięcy świat pogrążony jest w największym od Wielkiej Depresji kryzysie, który prawdopodobnie nie osiągnął jeszcze dna. Polska ma to szczęście, że wchodziła weń w dość sprzyjających warunkach: miała wysokie tempo wzrostu i taką wewnętrzną strukturę gospodarki, że jest uderzana łagodniej i później niż inne kraje. Od strony technicznej na razie mamy więc tylko spowolnienie gospodarcze, nie recesję. Ale jakież to ma znaczenie? To kryzysowe tsunami na nas jednak idzie. I jest pytanie, czy nasze wały i falochrony są odpowiednio mocne? Tu nie da się, niestety, uniknąć testu prawdy. Chwilowo gospodarka bardzo mocno zwalnia, ale ten proces łatwo może się przekształcić w prawdziwy spadek dochodu narodowego. Tak czy inaczej, nie jest dobrze.
Tymczasem my się pocieszamy, że inni mają gorzej. Jak na garbatego jesteśmy całkiem prości.
I to jest prawda. A garbaty jest dzisiaj cały świat. W takich porównaniach faktycznie wyglądamy przyzwoicie. Z różnych powodów.
Z jakich?
Po pierwsze, Polska to spory europejski kraj, w którym popyt wewnętrzny jest podstawowym motorem wzrostu.