Przełom listopada i grudnia to handlowe żniwa. Klienci chętniej niż w pozostałych okresach roku sięgają po portfel, a kiedy widzą, że pojawia się w nim dno, idą do banku. Dla bankowców to także okres żniw – pożyczki, kredyty gotówkowe idą jak woda. Wiele sieci handlowych współpracuje z bankami. Kuszą więc specjalną ofertą sprzedaży ratalnej. Szybkie, proste kredyty „zero procent” – to działa.
– Ostatnie Boże Narodzenie spłaciłam po Wielkanocy. W tym roku też trzeba będzie się podratować, żeby wystarczyło na zakupy, prezenty. Cały rok trzeba zaciskać pasa, oszczędzać, więc chociaż na święta człowiek poczuje, że go stać – mówi pani Barbara. Ma 47 lat, trójkę dzieci, pracuje w urzędzie państwowym. Od sześciu lat jest regularną klientką Providenta. Pożycza jednorazowo 500–1000 zł. Razem z mężem mają kilka kont w różnych bankach, kartę kredytową. Często bierze pożyczkę po to, żeby spłacić poprzednią.
– W ciągu roku są trzy sezonowe szczyty popytu na kredyty gotówkowe: przed wakacjami, kiedy Polacy jadą na urlopy, po wakacjach, kiedy trzeba dzieci wyposażyć do szkoły, i ostatni, największy, przed Bożym Narodzeniem – wyjaśnia Arkadiusz Mierzwa, rzecznik Banku Pekao SA. Dlatego przed świętami placówki banku będą otwarte także w soboty.
Apetyt na kredyt
Ochota Polaków do zadłużania nie maleje. Tegoroczny sezon przedświąteczny będzie szczególny, być może ostatni, w czasie którego łatwo pożyczyć pieniądze. 23 grudnia wejdzie w życie druga część Rekomendacji T, czyli zbioru zaleceń wydanych przez Komisję Nadzoru Finansowego zaostrzających wymagania, jakie banki powinny stawiać swoim klientom udzielając im kredytów złotowych (zalecenia dotyczące kredytów walutowych weszły latem).