Kto śledzi rynek finansowy w Polsce, ten wie, jak duże znaczenie mają rekomendacje wydawane przez Komisję Nadzoru Finansowego. Ich nazwa mogłaby sugerować, że to rady czy niewiążące zalecenia dla działających w naszym kraju banków. W praktyce znaczenie rekomendacji jest dużo większe, a instytucje finansowe dostosowują się do nich w ciągu kilku miesięcy od daty ich opublikowania. Rekomendacje, nazywane od kolejnych liter alfabetu, wprowadzają często duże zmiany także dla klientów, bo to za ich sprawą zmienia się np. kryteria udzielania kredytów. Na początku stycznia 2014 r. w życie wejdzie część zmienionych przepisów rekomendacji S, w której chodzi o to, żeby udzielając kredytów hipotecznych, banki nie wpadły w tarapaty.
Tym razem zmian będzie sporo, a najważniejsza polega na tym, że żaden bank w Polsce nie udzieli już kredytu wartego 100 proc. kupowanego mieszkania czy domu. Oznacza to, że każdy występujący o pożyczkę będzie musiał przynieść ze sobą wkład własny. Na razie jego minimalna wielkość to 5 proc. wartości nabywanej nieruchomości, jednak w kolejnych latach ma stopniowo rosnąć aż do 20 proc. – Statystyki pokazują, że osoby przychodzące do banków z wkładem własnym mają potem mniej kłopotów ze spłatą – mówi Halina Kochalska, analityk Open Finance. Eksperci rynku nieruchomości przekonują, że chociaż ten wymóg utrudni niektórym staranie się o pieniądze na zakup mieszkania czy domu, to równocześnie pojawi się szansa na pomoc od państwa. – Nowe przepisy mogą być uciążliwe zwłaszcza dla osób młodych, które chciałyby jak najszybciej kupić nieruchomość zamiast płacić za wynajem.