Dążyłem do wybaczenia jej błędów
1
W 2008 r. Sebastian (33 lata) wychodząc na wolność pobrał bilet na osobowy do miejsca zamieszkania. Ale wsiadł do pośpiesznego. Konduktor go złapał w pociągu z za tanim biletem. Seba się tłumaczył, że jest prosto z więzienia. Ale za karę musiał wysiąść stację wcześniej, w Środzie. Najpierw poszedł do kolegi spytać, co u Dziwki (25 lat). Ano dzieciaka ma z Markiem, ósmy miesiąc. Kolega postawił, Seba pił przetrącony. Wiedział wcześniej o Dziwce, ale nie wierzył. Była u niego na widzeniu jeden raz. Potem pisała, że w ciąży jest nie z nim. Na imię miała Edyta, ale Seba wpisał ją do komórki jako Dziwkę, była jego żoną po ślubie kościelnym.
(Ok. 62 proc. dorosłych obywateli Polski żyje w małżeństwach, 25 proc. to panny i kawalerowie, 4 proc. to rozwiedzeni – dane GUS).
Nie widzieli się 10 miesięcy. On miał jechać do niej i do czwórki ich wspólnych dzieci. Bał się, odwlekał, stawiał, pili. Lipiec, byłoby przyjemnie, gdyby Edyta nie słała esów. Pisała: dzieciaki za tobą czekają jak pojebane. Pisała: od Marka się odjeb, jest lepszy niż ty. A także: ty cwelu jebany. A gdy stało się jasne, że Seba nie dotrze, bo pije, żona napisała: ostatni raz zrobiłeś dzieci w hoja. Seba mówił: mnie było wstyd, bo jak to jest, że ja w więzieniu siedzę, a ona sobie robi piąte dziecko.
2
Nie znał ojca. Matka nic na ten temat nie mówiła. Matka bez zawodu, chorowała na nogi. Dostawała rentę, ale niską. Mieszkali we wsi Komorze Nowe, mały Sebastian pracował w polu na rodzinę. Powtarzał pierwszą klasę podstawówki, więc skierowali go do szkoły specjalnej. Do wojska go nie wzięli – kategoria E. Lubił: chodzić na ryby, pracować na roli, zajmować się końmi.