Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Hurtownicy miłosierdzia

Przekręty z jednym procentem

Piotr Jaczewski / BEW
Jeden procent podatku PIT, o którego przeznaczeniu państwo pozwoliło decydować obywatelom, coraz częściej służy pożytkowi prywatnemu, a nie – jak miało być – publicznemu.

W założeniu pieniądze pochodzące z dobrowolnych odpisów podatkowych (po raz pierwszy zrobiliśmy to w 2004 r., rozliczając PIT za 2003 r.) miały wzmocnić liczne, nieokrzepłe finansowo organizacje pozarządowe. Inicjatorzy tego rozwiązania sądzili, że ludzie spojrzą z uwagą na – jak to się mówi – obywatelski plankton: tych, którzy działają po sąsiedzku dla lokalnej społeczności. Że ktoś wesprze schronisko dla zwierząt, a kto inny organizację broniącą praw człowieka. Żeby po pieniądze te nie sięgały przypadkowe ręce, stworzono wymóg uzyskania statusu organizacji pożytku publicznego (OPP). Powołano też Radę Działalności Pożytku Publicznego – organ doradczy ministra polityki społecznej. – Liczyliśmy, że odbędzie się żywa lekcja wychowania obywatelskiego; że rozwiązanie to pobudzi do refleksji nad tym, co jest dobrem publicznym – mówi Jakub Wygnański, współprzewodniczący rady, a zarazem jeden z czołowych orędowników jednoprocentowego rozwiązania.

Rezultat? Plankton pozostał planktonem. Urosła elita OPP, skupiająca organizacje charytatywne, które wspierają chore dzieci, niepełnosprawnych i umierających. OPP jest ponad 6 tys. W 2009 r. z jednego procenta trafiło do nich 380 mln zł. Ale co trzecia złotówka zasiliła konta 10 organizacji z czołówki.

Nie myśleliśmy – stwierdza Wygnański – że obywatele aż w takiej skali dadzą pieniądze na tego, kto głośniejszy, kto bardziej szarpnie ich emocjami albo na tego, czyje dane wyskoczą w okienku komputerowego programu do rozliczania PIT.

A już na pewno nikt nie przewidywał, że pieniędzmi przeznaczonymi na pożytek publiczny będzie można wesprzeć krewnych i znajomych, że dojdzie do – można powiedzieć – prywatyzacji pożytku publicznego.

Polityka 4.2010 (2740) z dnia 23.01.2010; kraj; s. 20
Oryginalny tytuł tekstu: "Hurtownicy miłosierdzia"
Reklama