Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Seks to za MAO

Swingersi: wymieniacze wrażeń

Dla swingersów seks to nie tylko wspólnota ciał Dla swingersów seks to nie tylko wspólnota ciał Heidi Wittwer / Smarterpix/PantherMedia
Swingersi lubią bawić się w seks jak w zakupy, twierdzi seksuolog prof. Zbigniew Izdebski. Ależ skąd, mówią swingersi, SW to nie tylko wspólnota ciał. Dusz także.

Doprosić się o rozmowę ze swingersem jest ciężko. Nie zależy nam na rozgłosie – i odkładają słuchawkę. Wreszcie kontakt: Ela, 32 lata. Mieszka z mężem w małej miejscowości blisko Warszawy. Pedagodzy. Pobrali się z wielkiej miłości i ponieważ uwielbiają seks. Kto go nie lubi, mówi Ela, nie zatraci się. Bo w swingersowaniu nie chodzi o to, żeby sobie podupczyć, od tego są agencje towarzyskie. Chodzi właśnie o zatracenie się.

Po pewnym filmie porno i lekturze swingersowego forum postanowili spróbować. Przy pierwszym razie Ela nie zatraciła się ani na centymetr bardziej niż przy seksie z własnym mężem, który im zszarzał. Poszło właśnie o centymetry. Singiel sprowadzony z Internetu miał ich za dużo, a ona lubi wyposażenia umiarkowane. Poza tym był potwornie skrępowany, nie wychodziło mu z erekcją i szybko chciał się ewakuować mimo próśb męża, żeby nie ustawać w zabawie.

Po tym doświadczeniu, tak mało udanym, seks Eli z mężem powrócił, jeśli chodzi o intensywność, do stanu z początków małżeństwa, co jednak nie trwało długo. Od tej pory w anonsach na forum zawsze zaznaczają preferencje.

Po serii singli spróbowali czwórki, bo mąż w trójkątach nadal wolał być widzem niż aktorem. A Ela czuła się jednak psychicznie niekomfortowo i zażądała od męża pełnego uczestnictwa, właśnie w czwórce. I to było to, pełny odlot, do zatraty tchu.

Normalni i kulturalni

A kac? Jaki kac, żaden kac. Jeśli się przykłada do seksu jakieś wyobrażenia moralne, to jest kac. Są normalną rodziną z pewnym hobby. Owszem, wierzący, a co jedno z drugim ma wspólnego?

Na razie nie myślą o dzieciach. Myślą natomiast o stałej parze, choć jak dotąd nie trafili na taką, niestety. Dwa, trzy spotkania i rozsypka. A tak marzą, żeby na pół roku, na rok, aż do wypalenia, przyjaźń może przecież trwać i potem.

Reklama