Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Choruję całym sobą. Czy to depresja?

hikrcn / PantherMedia
Wydaje się, że z postawieniem diagnozy depresji nie powinno być większych problemów – powszechnie znane są opisy tej choroby. A jednak kłopoty z jej rozpoznaniem miewają nie tylko laicy, lecz także specjaliści – lekarze i psycholodzy.
Lloyd Morgan/Flickr CC by 2.0

Tekst został opublikowany w POLITYCE w lutym 2010 roku.

Wiele osób z depresją nie jest świadomych swojej choroby, a dolegliwości przypisuje innym przyczynom. Spośród chorych, którzy stają przed specjalistą, tylko co drugi jest trafnie diagnozowany.

Dlaczego depresja sprawia takie problemy? Niewątpliwie medycyna nie dysponuje badaniami diagnostycznymi, które pomogłyby w jej rozpoznaniu; niezmiennie opiera się ono na tym, co mówi chory, jak się zachowuje i jak wygląda. Jednak trudność jest głębsza. Wiele innych chorób człowiek sam rozpoznaje dość wcześnie; czuje, że z jego zdrowiem jest coś nie tak i nawet nie znając dokładnie charakteru przypadłości, szybko wybiera się do specjalisty. Z depresją jest inaczej: gdy pacjent dociera do lekarza, ten nierzadko stwierdza, że choroba powoli narastała od dłuższego czasu, nawet wielu lat. Nawet jednak wtedy, na etapie zaawansowanej choroby, rozpoznanie przyjmowane jest z niedowierzaniem. Albowiem kwestionowanie tego faktu wynika niekoniecznie z braku wiedzy, lecz z dominującego w naszej kulturze sposobu myślenia oraz interpretacji codziennego doświadczenia.

Dlaczego tak trudno uwierzyć w depresję

Dobrze znamy zależność naszych emocji, pragnień, obaw i nadziei, optymizmu i zwątpienia od naszych doświadczeń, historii naszego życia, a zwłaszcza bieżących wydarzeń. Często chorzy na depresję reagują tak: „nie mam depresji, tylko nie mam sił, gdyż w moim życiu dzieje się ostatnio wiele złych rzeczy”. Albo: „źle się czuję, ale to nie może być depresja, w moim życiu nic złego ostatnio się nie dzieje”. Reagujemy różnymi emocjami – to dla nas oczywiste. Niełatwo nam jednak zaakceptować fakt, że sam nasz sposób reagowania może ulec istotnej chorobowej zmianie. Tego, że możemy z powodu choroby utracić kontrolę nad własnym nastrojem, zdolnością do odczuwania lęku bądź odwagi, przyjemności lub przykrości, chęcią do pracy, wysiłku, walki. Może zmienić się nawet sposób, w jaki myślimy, ogólny trend naszych ocen, przewidywań i fantazji.

Stając wobec rozwijającej się w nas depresji, odruchowo przyjmujemy inną perspektywę: wszystkie zmiany dotyczące naszego wigoru, optymizmu i siły ducha w pierwszym rzędzie skłonni jesteśmy przypisywać zmęczeniu lub prostej reakcji na bieżące wydarzenia życia. Ta zrozumiała i pozornie uzasadniona perspektywa jest prawdopodobnie najistotniejszym powodem nierozpoznawania choroby depresyjnej.

Główny problem polega na tym, że człowiek rozumie swoją psychiczność jako strefę wolności i swobodnych rządów swej woli i rozumu. W myśl tego przekonania duch nie może być przecież czymś skrępowany, nie może chorować i być leczony lekami. Pacjent zwykle pyta lekarza, czy depresja jest chorobą psychiczną, czy też somatyczną i co właściwie jest nieprawidłowego w tym, że będąc w niełatwej sytuacji życiowej, jest w obniżonym nastroju, niepokoi się i martwi, mniej je czy skarży się na swój sen? Oczywiście, że schudł i nie może zmobilizować się do codzienności, stracił też wiarę w swoją przyszłość i sens poczynań. Przestały interesować go sport, filmy i książki, także kwiaty, płeć przeciwna. A jeśli tak ostatnio poplątało się jego życie i ma sobie tyle do wyrzucenia, to dlaczego miałby szukać pomocy lekarza czy psychologa, a nie, powiedzmy, księdza czy buddyjskiego przewodnika duchowego? A może wystarczyłaby zmiana otoczenia, poznanie nowej osoby, może rozwód, może zaangażowanie w pożyteczne akcje i dostrzeżenie (wreszcie!), że nie jest się samotną wyspą, ale człowiek żyje wespół z licznymi ludźmi, którzy go potrzebują? Aby przeżywać swoje życie jako sensowne, trzeba przecież wypełnić je czymś atrakcyjnym. I gdzie tu miejsce na chorobę? Czy słowo choroba wnosi coś istotnego dla wyjaśnienia przeżyć, zmartwień, koszmarnego wewnętrznego napięcia i niepokoju?

Zawsze wymaga leczenia

Depresja niewątpliwie nie jest wyczerpaniem, stresem, nieprawidłowym myśleniem czy problemem duchowym. Nie jest też zaburzeniem osobowości. Depresja jest chorobą. To znaczy znajduje się w tej samej rodzinie rozmaitych zaburzeń i problemów zdrowotnych, z którymi człowiek nie może poradzić sobie sam, a które wymagają leczenia. Błędne jest określanie jej jako choroby nastroju. To trochę tak, jakby wirusowe zapalenie wątroby przebiegające z żółtaczką określić jako chorobę skóry. Albo ostry zawał serca, którego jednym z najczęstszych objawów jest lęk, sklasyfikować jako zaburzenie lękowe.

Depresja jest chorobą całego człowieka, wielu jego funkcji i zdolności. Nastrój nie jest unoszącym się nad ciałem tworem duchowym, zależy nie tylko od życiowych przeżyć, myśli i doświadczeń, ale jest też regulowany przez specjalne ośrodki naszego mózgu.

Można nawet wątpić czy zmiana nastroju jest najważniejszym z objawów depresji. Nie zawsze zresztą jest tą przyczyną, która skłania do szukania specjalistycznej pomocy. Chorego często przywodzą dolegliwości, z którymi wiąże się większe cierpienie albo są bardziej niepokojące: zaburzenia snu, pogorszenie pamięci i koncentracji, osłabienie i chroniczne zmęczenie, a także lęk i różnego rodzaju dolegliwości bólowe.

Depresji nie da się więc określić ani mianem choroby psychicznej, ani somatycznej; choruje cały organizm, choruje cały człowiek. Możemy natomiast próbować same objawy depresji dzielić na psychiczne i somatyczne, pamiętając, że ten podział nie zawsze jest klarowny, czasem mylący, nieraz arbitralny.

Objawy depresji

Nastrój. Obraz depresji jest często inny, niż to sobie wyobrażamy. Widok osoby zrozpaczonej, płaczącej i głęboko zniechęconej do życia jest rzadki (jednak powinniśmy na takie dramatyczne nasilenie depresji zareagować – czasem może od tego zależeć los chorego człowieka). Jednak większość pacjentów zazwyczaj zachowuje się w taki sposób, że chcielibyśmy nazwać ich stan nerwicą, wyczerpaniem lub stresem.

Depresja nie polega na tym, że jakaś osoba się martwi, ani – że martwi się bardzo. Możemy wszak mieć do czynienia z normalną ludzką reakcją, nawet gdyby to była wielka rozpacz po dotkliwej stracie. Depresyjna zmiana nastroju to zmiana sposobu, w jaki zachowuje się nastrój i inne współgrające emocje. Dlatego skargą bardziej charakterystyczną dla depresji jest nie to, że „martwię się nieustannie”, ale „zupełnie nie mogę opanować dręczących myśli, ciągle dół, kiedyś byłem inny”.

Nastrój w chorobie depresyjnej może zresztą zmieniać się w różny sposób, nawet u tej samej osoby. Jedną z odmian depresyjnej zmiany nastroju jest anhedonia. Nie jest to przygnębienie, ale utrata reaktywności, brak żywszych reakcji i wigoru, swoiste wygaśnięcie życia emocjonalnego, a zarazem życiowej siły i zainteresowań. To wygaśnięcie nieraz długo nie alarmuje, może się jednak stopniowo nasilać aż do utraty zdolności odczuwania wszelkiej satysfakcji, wszystkich życiowych smaków i sensów.

Inną częstą odmianą nastroju depresyjnego jest nastrój gniewny, dysforyczny. Nie jest to normalne reagowanie, ale nowa, niewystępująca wcześniej drażliwość; napięcie z nią związane może być trudne do wytrzymania i prowadzić do niekontrolowanych wybuchów gniewu.

Trzecią zmianę nastroju, też często niełatwą do zdiagnozowania, można określić po prostu jako jego obniżenie. Rzadko jednak jest to stałe przygnębienie! Często, zwłaszcza w mniej nasilonych stanach depresyjnych, to tylko inna dynamika naszych nastrojów. To na przykład łatwiejsze niż kiedykolwiek wcześniej wpadanie w dołek, wewnętrzna miękkość, rzewliwość, reagowanie płaczem na rzeczywiste zmartwienia, ale w sposób zaskakująco łatwy, nietypowy dla danej osoby lub wręcz niespotykany w jej wcześniejszym życiu.

Lęk. Niezmiernie ważnym, stałym objawem depresji jest lęk. W obrazie depresji często wysuwa się on na plan pierwszy jako rzekoma nerwica. Rzeczywiście, może być uderzająco podobny do lęku nerwicowego, jego treścią mogą być obawy przed ludźmi, przed ich agresją, ośmieszeniem się, przed podjęciem odpowiedzialnych decyzji, przed odrzuceniem. Lęk ten może mieć też formę obaw o swoje zdrowie i życie. Lęk osoby z depresją może więc łudząco przypominać lęk społeczny, lęk anankastyczny (natręctwa) lub nerwicową hipochondrię. Od nerwicowych rodzajów lęku różni się jednak tym, że nie towarzyszył tej osobie od zawsze, ale w tak dotkliwym nasileniu narastał od kilku miesięcy lub kilku lat.

U osób z depresją występują też inne, dość specyficzne, formy lęku. Należy do nich przede wszystkim lęk przedsercowy, odczuwany często jako dolegliwość na wskroś fizyczna. Chorzy opisują go jako ucisk, dławienie, rozdygotanie. Pojawia się szczególnie rano i może trwać nawet większą część dnia. Towarzyszy mu zwykle generalna trwoga o własne życie i przyszłość. Bardzo typowy jest też lęk przed nocą, jako czasem męczących wybudzeń, niepokojów i koszmarnych snów.

Wyczerpanie. Jednym z najistotniejszych i najbardziej typowych objawów depresji jest pogorszenie wydolności fizycznej, łatwiejsze męczenie się, nawet poczucie stałego wyczerpania. Nie są one, jak często to się interpretuje, prostym wynikiem ciężkiej pracy albo nieprzespanej nocy. Chory męczy się byle wysiłkiem, albo uczucie wyczerpania towarzyszy mu już rano, by w ciągu dnia, nawet mimo wykonywanej pracy złagodnieć. Męczliwości depresyjnej nie usuwa wypoczynek weekendowy ani urlop. Zmęczenie, brak tchu i niezdolność do zregenerowania sił nie są więc wynikiem pracy ani nawet stresu, ale wyrazem zaburzenia rytmów biologicznych oraz mechanizmów rządzących naszą energią i witalnością.

Bezsenność. Sen osoby z depresją jest dość dobry przez pierwszych kilka godzin, później wyraźnie się pogarsza. Od pewnej chwili jest płytki, niespokojny, z męczącymi koszmarami. Typowymi treściami marzeń sennych jest śmierć, poważne groźby, spadanie w dół z lękiem, przemoc i ucieczka. Gdy zaburzenia snu są nasilone, chory budzi się znacznie wcześniej niż normalnie i ponownie już nie zasypia. Takie przedwczesne przebudzenie jest bardzo nieprzyjemne; to chwila napięcia, niepokoju i lęku, trwożliwych rozważań tego, co przyniesie dzień i dalsze życie.

Jednak w niektórych rodzajach depresji, a zwłaszcza tzw. depresji zimowej, sen bywa przedłużony, chory skarży się na nadmierną senność występującą i w nocy, i w ciągu dnia.

Gorsza sprawność umysłowa. Pogorszenie się sprawności intelektualnej to czasem główna skarga pacjentów i przyczyna obaw, czy nie rozwija się jakaś poważna choroba neurologiczna. Chorzy mogą mieć problem ze skoncentrowaniem się, czytaniem, liczeniem, zapamiętywaniem, twórczym myśleniem.

Brak apetytu, bóle. Jeszcze inne ważne i często występujące w okresie depresji objawy to osłabienie albo wzrost apetytu, chudnięcie lub przybieranie na wadze. A także rozmaite dolegliwości bólowe: głowy, karku, ramion, jamy brzusznej, czasem całego ciała.

Nie wszystkie powyższe objawy muszą występować u każdego chorego, mogą manifestować się też w odmienny, indywidualny sposób; mniejsza liczba objawów nie musi wcale oznaczać, że są to lżejsze przypadki choroby.

Niemoc depresyjna. Zrozumienie cierpienia depresyjnego wymaga nie tylko dobrej znajomości poszczególnych objawów, ale, może nawet bardziej, wejścia w klimat całości przeżyć osoby chorej, uchwycenia istoty czegoś, co można nazwać doświadczeniem depresyjnym. Jest to doświadczenie osłabienia podstawowej wewnętrznej siły, witalności, generalnej harmonii i spokoju organizmu oraz odporności na stres, przy jednoczesnej niezdolności do zaradzenia temu w jakikolwiek sposób. Osoba z depresją nie może wzbudzić w sobie energii ani motywacji, nie może umknąć lękowi, bólom ciała i nocnym koszmarom. Nie może się uspokoić, a czasem wręcz zapanować nad swoimi gniewnymi albo płaczliwymi reakcjami. Może mieć poczucie swoich braków, zaburzeń i nieadekwatności zachowań, ale nie może w żaden sposób ich przezwyciężyć. Jest to niezależne od całej przeszłości (ja zawsze byłam taka silna), od płci, wieku, wykształcenia i dotychczasowych umiejętności. Osoby, które były podziwiane z powodu swojej siły, zaradności i pogody ducha, skarżą się na nieprzezwyciężalne wyczerpanie, stają się zbolałe i zalęknione. Matki, dotąd zawsze zrównoważone, teraz nie mogą się powstrzymać przed pochopnym krzykiem na swoje dzieci. Młodzi wysportowani mężczyźni zaczynają mieć istotne kłopoty z kondycją, intelektualiści skarżą się na pustkę w głowie.

Wielu z nich, zanim dotrze do lekarza, wypróbowuje wszystkiego, co do tej pory pomagało w podobnych sytuacjach. Mają za sobą próby znalezienia drzemiących jakoby jeszcze gdzieś w nich rezerw sił i wigoru, sięgali po wypoczynek, ćwiczenia fizyczne, medytację i relaks, rady przyjaciół, ziołowe leki uspokajające itp.

Można wręcz powiedzieć, że tym, co charakteryzuje chorobę depresyjną, jest to, że wszystkie typowe dla danej osoby sposoby radzenia sobie z drażliwością, lękiem, nadmierną emocjonalnością, męczliwością i trudnościami ze snem okazują się w końcu nieskuteczne. Człowiek spotyka się w końcu z tym, co dla każdej poważnej choroby jest kluczowe: z bezradnością.

Rozpoznawanie depresji u samego siebie

Jest wiele odmian, typów depresji. Na przykład: zaburzenia depresyjne u kobiet (przedmiesiączkowe, poporodowe, w okresie ciąży, depresje w okresie przekwitania), u młodzieży, u osób starszych, depresje w przebiegu choroby afektywnej dwubiegunowej, zaburzenia afektywne sezonowe.

Jako się rzekło – kłopoty z rozpoznaniem tej choroby mają nawet specjaliści. Istnieje jednak jeden znaczący wyjątek: osoby, które same mają za sobą depresję są często znakomitymi diagnostami w stosunku do innych. Najrozsądniej jest nie stawiać rozpoznania depresji u siebie samego, a jeśli poweźmie się takie podejrzenie, to trzeba je skonfrontować z opinią lekarza. Konsultacji takiej nie należy się bać. Konsultacja psychiatry to rozmowa, w czasie której pyta on o aktualne dolegliwości i ich przebieg. Od konsultacji u innych specjalistów może wizyta u psychiatry odróżniać się tym, że w większym stopniu mogą go interesować podstawowe fakty z życia zawodowego i osobistego pacjenta. Fakty te zawsze osoba konsultowana ujawnia tylko w takim zakresie, jaki uważa za stosowny. Oczywiście, wizyta u specjalisty nie musi skutkować automatycznie zaproponowaniem leczenia bądź psychoterapii. W pierwszej kolejności ma służyć odpowiedzi na pytanie, czy rzeczywiście mamy do czynienia z depresją.

Jeśli chodzi o leczenie, to poza podawaniem farmaceutyków, u dużej części chorych wskazywana bywa psychoterapia.

Natomiast popularne poradnictwo, obiecujące pomoc w wyzwoleniu własnej energii albo nauczeniu pozytywnego myślenia może, co prawda, zawierać rady o pewnej wartości dla osób zdrowych. Jednak jako sposób leczenia osób w prawdziwym stanie depresyjnym jest nieskuteczne, a nawet szkodliwe. Podobnie, literatura lub poradnictwo duchowe, traktujące depresję jako prostą konsekwencję trudności w rozwoju religijnym, braku właściwych celów życiowych bądź grzechu, nie rozumie depresji i nie dostarcza osobom chorym właściwej pomocy.

Słowem: choremu na depresję nie wystarczy wypoczynek, rady przyjaciół, ćwiczenia fizyczne, medytacja, lektura poradników namawiających do zmiany sposobu myślenia, uruchomienia wewnętrznej siły. Nie zaradzi depresji pokuta czy nawrócenie.

Depresja ma swoje zakorzenienie w wielu sprawach ludzkiego życia. W niektórych wypadkach – lecz nie zawsze (!), pozostaje w istotnym związku ze sposobem życia, cechami osobowości i kierunkiem osobistego rozwoju danego człowieka. Jednak zawsze jest prawdziwą chorobą. Przekonanie, że z objawami depresji można, a nawet należy poradzić sobie samemu jest szkodliwym społecznym i kulturowym mitem.

Stanisław Porczyk

Jakie dolegliwości wskazują, że mogę mieć depresję?

Ostatecznego rozpoznania nie należy stawiać samemu. Radzimy u siebie depresję co najwyżej podejrzewać. Proponujemy zwrócenie uwagi na kilka objawów, które w depresji występują niemal zawsze. Są to zaburzenia snu, zmiana nastroju z emocjonalnym wygaśnięciem lub drażliwością, utrata pewności siebie z lękiem lub trwogą, pogorszenie sprawności umysłowej. Ważne jest dokładne zrozumienie specyfiki tych dolegliwości, gdyż podobne mogą występować także poza depresją.

Jeśli:

• zaburzenia snu dotyczą drugiej połowy nocy, a zwłaszcza polegają na spłyceniu snu, budzeniu się w nocy, występowaniu koszmarów lub braku snu, tj. przedwczesnym budzeniu się;

• przedwczesne budzenie się jest nieprzyjemne, towarzyszy mu niepokój, lęk lub inne niemiłe doznania oraz polega na raptownym przejściu ze snu do jawy, z uczuciem psychicznej aktywności i pobudzenia;

• rano ogarnia cię trwoga przed zaczynającym się dniem;

• towarzyszy ci przeważnie „nie twój nastrój”, chandra, drażliwie reagujesz na niepowodzenia;

• twoja nerwowość ma zaskakujący wymiar, boisz się, czy się opanujesz, a nerwowe napięcie ma charakter bolesnego rozdygotania, zwłaszcza gdy twoja rodzina mówi, że nie zachowujesz się normalnie;

• barwy, smaki życia wyblakły, nie pobudza cię to, co poprzednio, zwolniłeś, przyszłość obojętnieje, „robisz, bo robisz”, „pracujesz, bo pracujesz”;

• straciłeś podstawową pewność siebie, chęć do przeciwstawiania się trudnościom, rywalizacji, chcesz wycofać się i gdzieś zaszyć, a zachowania te nie są dla ciebie typowe;

• masz kłopoty z koncentracją, wolniej myślisz i pracujesz, „czytasz i nie rozumiesz”, a poprzednio byłeś inny;

• występujące w dzień dolegliwości zarówno fizyczne, jak i psychiczne łagodnieją lub ustępują po południu lub wieczorem (rytm dobowy dolegliwości depresyjnych);

• kilka z tych objawów występuje od ponad tygodnia (a zwłaszcza ponad dwa!).

Nie będzie błędem, jeśli będziesz podejrzewał u siebie depresję.

Tekst pochodzi z witryny medycznej Grupa Synapsis Online.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną