Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Daleko od racjonalizmu

Kto i po co podsyca nastroje wokół smoleńskiej tragedii?

TU 154M TU 154M Adam Chełstowski / Forum
Za dużo czujemy, za mało myślimy na temat tego, co wydarzyło się pod Smoleńskiem.
Dr Leszek MellibrudaForum Dr Leszek Mellibruda

Joanna Cieśla: Niemal co dzień docierają do nas informacje o wycieczkach organizowanych na miejsce katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem, przywożeniu przedmiotów z miejsca tragedii przez prywatne osoby. Po co ludzie to robią?

Dr Leszek Mellibruda: Jest w nas potrzeba, powiedziałbym, świeckiej sakralizacji wydarzeń społecznych – nie chodzi o błogosławienie i wynoszenie na ołtarze, ale o nadawanie magicznego znaczenia miejscom i sytuacjom. Ludzie stale szukają jakiegoś głębszego sensu, choć to nadawanie sensu miewa charakter powierzchownego rytuału. Byłem w ważnym miejscu, widziałem je, dotknąłem jakiegoś przedmiotu – a więc jestem ważniejszy od innych, jestem na bieżąco. Jest w tym też aspekt interakcji społecznych. Jeśli tam byłem, to mam o czym rozmawiać, czym się dzielić z innymi ludźmi. Takie motywacje są zresztą częste dla Polaków w ogóle. Ostatnio dość sporo jeździmy po świecie, ale w wielu przypadkach nie po to, by poznawać nowe kraje, zdobywać wiedzę o innych kulturach, ale po to, żeby potem o tym opowiadać.

Można odnieść wrażenie, że niektóre media, ale i środowiska polityczne starają się podtrzymywać ten rodzaj swoistej fascynacji smoleńską katastrofą. Jedna z gazet tworzy tragiczny serial wokół kolczyka znalezionego przez uczestnika wycieczki. Najpierw poszukiwała rodziny jego właścicielki, potem zapowiadała, kiedy pogrążeni w bólu bliscy przyjdą go odebrać. Mrozi mnie myśl, że za kilka dni znajdziemy relację z odbioru kolczyka opatrzoną zdjęciami.

Tak, powstał jakiś głęboko irracjonalny sposób przedstawiania rzeczywistości po tej tragedii. Ludzi to pociąga, bo jest odległe od racjonalizmu, w którym na co dzień jesteśmy trenowani.

Reklama