Jego znajomi na portalu Nasza-Klasa mają na zdjęciach ogolone głowy, noszą glany i flejersy. Niektórzy zamiast własnych fotografii umieścili skinheadowskie symbole.
Jego zdjęcie przepasane jest kirem. Konto dr. Dariusza Ratajczaka na Naszej-Klasie powstało bowiem pośmiertnie, w miejsce istniejącego wcześniej profilu „Urodzony Białym”. Twórca konta pisze, że zmiany dokonał, by uczcić „wielkiego wojownika o wolność słowa i prawdę o historii”.
11 lat temu sąd uznał Ratajczaka, autora książki „Tematy niebezpieczne”, winnym kłamstwa oświęcimskiego. Kilka tygodni temu w samochodzie na parkingu przed centrum handlowym w Opolu znaleziono jego zwłoki. Policja ustaliła, że od chwili śmierci Ratajczaka do znalezienia jego ciała upłynęły dwa tygodnie. Nikt go nie szukał, nikt się o niego nie martwił – bo od kilku lat z nikim z rodziny nie utrzymywał stałych kontaktów. W zeszłym tygodniu biegli stwierdzili: przyczyną śmierci było ostre zatrucie alkoholem etylowym.
Radykalni prawicowcy, neofaszyści, skinheadzi w to nie wierzą. Według jednych Ratajczak popełnił samobójstwo zaszczuty przez tropicieli antysemityzmu. Według innych został zamordowany przez zatrzymanego niedawno w Polsce agenta Mosadu. Tak czy owak, okrzyknięto go męczennikiem.
Tematy niebezpieczne
Twórca profilu Dariusza Ratajczaka na Naszej-Klasie uczynił go absolwentem fikcyjnych kierunków: 100 proc. Aryan Blood, Ku-Klux-Klan i Stronnictwo Wielkiej Polski. W rzeczywistości Ratajczak ukończył historię, od 1988 r. był asystentem w Instytucie Historii Uniwersytetu Opolskiego. Budował struktury Stronnictwa Narodowego na Śląsku Opolskim, zasiadał w jego władzach. W 1997 r. obronił doktorat. Dwa lata później własnym sumptem wydał w 320 egzemplarzach książkę „Tematy niebezpieczne”, chaotyczny zbiór streszczeń swoich wykładów oraz felietonów, jakie publikował w katolickiej i narodowej prasie.