Środa, 28 lipca 2010
W środę, 28 lipca, przychodzi do nich policja przeszukać mieszkanie. Mietek, ojciec rodziny, z nerwów dostaje ataku – zgięty, z papierosem w palcach, nie może chwycić oddechu. Ratuje go syn, Kijanka, ten 16-letni, akurat na wakacyjnej przerwie z poprawczaka, który ma w drodze dziecko z białą 15-latką – wali starego pięścią w plecy i uspokaja: – Oddychaj, kurwa. Ale Mietek nie zaskakuje, dusi się, bo policja w drzwiach, więc Piter, 15-letni syn, podobnie jak brat na przerwie z zakładu – gdzie siedzą za kradzież złomu i sprzedaż kradzionej piły spalinowej – włącza się do ratowania ojca, słychać charkot Mietka i głuche uderzenia w plecy.
Żona trzeciego brata, Żiki, siedzącego w więzieniu, tuli 10-miesięczniaka. Najstarszy i najmocniejszy brat, zwany na osiedlu Karbidem, cicho pali papierosa, bo siedział 4 miesiące za pobicie sąsiadów, jest na warunku, musi się powstrzymywać. Dawid, 12-letni brat, zamyka się z rozwolnieniem w ubikacji. Są jeszcze dwie siostry, Agata i Kaśka, w więzieniu na krótkich wyrokach za ubliżanie policji, a synek jednej z nich, 3-latek, śpi na wersalce i nie budzą go żadne hałasy.
Mietek, gdy łapie oddech, staje w drzwiach i krzyczy na policjantów: – Wypierdalać!, wszyscy oprócz Karbida nagle krzyczą, że rasistowska polska policja prześladuje Cyganów Drozdów. Kijanka wybiega na podwórze, wraca z pistoletem za gumą dresowych spodni.
Piątek, 23 lipca 2010
W piątek, 23 lipca, osiedle Witosa w Limanowej chciało rodzinę Drozdów ukarać za szczucie wilczurem dziewczyny w ciąży.