Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Eskalacja

Zbrodnia niedoskonała. Z dwoma kobietami w tle

Torsten Tracht / Smarterpix/PantherMedia
Jan wysyła kartki z więzienia: Nie ma dnia, żebym o Tobie nie myślał, kocham cię, synku. Jakby przebywał gdzieś na wakacjach, jakby nic strasznego się nie wydarzyło.

Kartki są z malunkiem anioła strzegącego dzieci, z Jezusem o gorejącym sercu, a na odwrocie: Jak ci idzie w nauce, synku, jak zdrowie, czy uczysz się sztuczek magicznych?

Na zdjęciu, na portalu randkowym w Internecie, Jan wygląda nad wyraz atrakcyjnie. Regularne rysy twarzy, zachęcająco uśmiechnięty. Wiele pań ma chęć na kontakty z tym miłym mężczyzną pod czterdziestkę. Fala męskich perfum ciągnie się w realu za Janem, koszule bez zarzutu, garnitury też.

1. Tradycyjnie

Do salonu fryzjersko-kosmetycznego żony Jana, Anny, przychodzi rachunek za męskie perfumy. Ale to przecież salon damski, męskie tu niepotrzebne, prawdziwy zaś mężczyzna kosmetyki powinien kupować za zarobione przez siebie pieniądze. No cóż, to nie jest pierwszy ani ostatni numer męża. Anna jest ciepła, bezpośrednia. Bardzo pracowita. Salon przynosi niezłe zyski. Mąż chętnie z nich czerpie.

Zdarzają się okresy, że ani nie pomaga w prowadzeniu salonu, ani nie pracuje gdzie indziej. Wtedy Anna ma nadzieję, że skoro tylko ona utrzymuje rodzinę, on to doceni, przestaną się oddalać. Takie żony jak Anna myślą zawsze o takich mężach jak Jan, że się w końcu zmienią. Nawet wtedy, kiedy – jak ona – znajdują w komórce męża esemesa od jakiejś dziewczyny z podziękowaniem za piękną noc, a w samochodzie – prezerwatywy i viagrę. I gdy dochodzą do nich wieści – jak do niej – że jeśli do salonu wchodzi ładna dziewczyna, mąż taksuje ją od stóp do głów, zaczyna emablować, esemesować, odwozić do domu. Nie tylko klientki, pracownice też.

Zdarzyło się na przykład, że jedna z nich miała niedługo wychodzić za mąż, zgodziła się, owszem, na seks z mężem Anny, ale potem przyznała się i przepraszała Annę, żeby to się tylko nie wydało przed narzeczonym.

Polityka 38.2010 (2774) z dnia 18.09.2010; kraj; s. 31
Oryginalny tytuł tekstu: "Eskalacja"
Reklama