Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Ryba lubi wypływać

Afera rybno - mobbingowa

Wild Wonders of Europe / Lundgren / BEW
Biznesmen z Kartuz podejrzewał pracowników o kradzież. Zabawił się w śledczego i gorzko tego żałuje.

Ktoś podpisany „Przyjaciel” informuje Marcina G., właściciela Almaru, że firma jest okradana. „Może bym – pisze – nie doniósł na nich, ale za bardzo wywyższają się swym darmowym bogactwem. Córce wyprawili w knajpie osiemnastkę na 70 osób, niedawno kupili dla swych dwóch dzieci skutery, obrączki do ślubu po 1500 zł każda, a swojej 3-letniej córce sukienkę na w/w wesele za 1400 zł. Nawet nie wspomnę, iż w mieszkaniu wymienili wszystkie okna i drzwi na plastiki, odkupili również samochód. To wszystko zakupili z jednej pensji”. Ktoś inny uczula przedsiębiorcę, że niektóre osoby zwolnił niesłusznie, a zostawił prawdziwych złodziei – tu następuje wyliczenie, z którego wynika, że w Almarze ze świecą szukać takich, którzy nie kradną.

Almar, zakład przetwórczy reklamujący się jako „król łososia”, przez 20 lat obecności na rynku zebrał dużo nagród. W Kartuzach nie ma najlepszej opinii. Można usłyszeć, że to obóz pracy. Jednak do Państwowej Inspekcji Pracy skargi nie docierają. Firma płaci pensje regularnie. Ma zysk. Pracuje w niej około stu osób, głównie kobiet z okolicznych wsi. Pod okiem kamer przetwarzają ryby – łososia, węgorza. Kamery służą do kontroli procesu produkcji. To nie znaczy, że nie można by przejrzeć zapisów pod kątem podejrzanych zachowań pracowników. Jednak właściciel firmy, chcąc wyjaśnić krążące pogłoski o kradzieżach, woli zatrudnić agencję detektywistyczną. Jej urobek jest skromny: detektywi wypatrzyli, że pracownicy, mimo ciepła, wychodzą z firmy w polarach, że na parkingu jest podejrzany ruch samochodów, do których coś się wynosi.

Polityka 39.2010 (2775) z dnia 25.09.2010; kraj; s. 30
Oryginalny tytuł tekstu: "Ryba lubi wypływać"
Reklama