Joanna Podgórska: – Czy ksiądz to zawód podwyższonego ryzyka, jeśli chodzi o uzależnienie od alkoholu?
Paweł Rogowski: – Jest cała grupa zawodów, które wiążą się ze stresem. Wszyscy, którzy pracują z ludźmi, są bardziej narażeni. Księża wysłuchują mnóstwo ludzkich historii, często tragicznych, dramatycznych. Na początku w człowieku to wszystko bardzo rezonuje, później się trochę uodparniamy, ale nie możemy zobojętnieć. Trzeba to wszystko dźwignąć, przerobić. To obciąża psychicznie. W parafiach ludzie są różni, spotykamy się z pretensjami, roszczeniami. Dla młodych księży trudną sytuacją jest szkolna katecheza. Praca w szkole jest w ogóle trudna, a ksiądz szczególnie nie ma tam łatwego życia, bo nastawienie do niego jest, najogólniej mówiąc, nieprzychylne. Sam spotykałem się z przejawami wrogości ze strony uczniów. Dla kogoś słabego psychicznie to jest bardzo stresogenne.
A samotność parafialnych księży, którzy wieczorami nie bardzo mają co ze sobą zrobić i zaczynają wypełniać tę samotność alkoholem?
To nie jest decydujący czynnik. Samotność jest czymś wewnętrznym. Można być samotnym w małżeństwie i pójść w alkohol, można się czuć samotnie, będąc otoczonym ludźmi. Ksiądz jest w relacji z Bogiem i problem zaczyna się, gdy coś w tej relacji pęka. Choć trzeba pamiętać, że alkoholizm jest chorobą i zdarza się, że człowiek jest w relacji z Bogiem, a choroba i tak przychodzi. Ma w sobie jakiś defekt i szuka ratunku w alkoholu, a nie w tym, co naprawdę daje moc.