Orbis (z łac. świat) założyło w 1920 r. we Lwowie kilku bankierów i finansistów. Wśród nich był hrabia Aleksander Skarbek. Spółka miała krzewić kulturę wypoczynku i ułatwiać Polakom wyjazdy zagraniczne. Po kilkunastu latach trafiła do grona 10 najlepszych biur podróży na świecie. Dziś powiedzielibyśmy, że odrodzone państwo polskie postanowiło stworzyć pierwszy narodowy czebol. W 1933 r., gdy akcje Orbisu odkupił od prywatnych udziałowców państwowy bank PKO, nikt się nie oburzał. Nacjonalizacja biura nie zahamowała też jego szybkiego rozwoju. Tuż przed wybuchem wojny Orbis miał już 136 oddziałów w kraju i 19 za granicą. Gorzej z hotelami, tych było zaledwie cztery. Wśród 586 zatrudnionych osób aż 288 znało jeden język obcy, a 165 dwa i więcej. W 1938 r. dzięki Orbisowi wyjechało za granicę 6900 Polaków. A firmę dobrze znali i cenili. To do należącego do Orbisu sopockiego Grand Hotelu tłum na rękach niósł Jana Kiepurę.
To, że władza ludowa z zagranicznych placówek Orbisu (w Brukseli, Nowym Jorku, Londynie i Tel Awiwie) uczyniła ośrodki promujące Polskę, nie było więc jej wymysłem. Po prostu kontynuowała przedwojenną tradycję. Z czasem przybywało ich na świecie coraz więcej. W kraju firma oferowała pobyty przedstawicielom przodującej siły narodu. Po włączeniu do Orbisu najlepszych, przejętych przez państwo, hoteli zaczęto myśleć o organizowaniu przyjazdów do Polski gości zagranicznych.
Jednym z pierwszych był Pablo Picasso, który w 1948 r. przybył na Światowy Kongres Intelektualistów w Obronie Pokoju. To wtedy w jednym z warszawskich mieszkań narysował słynnego gołębia.