Jedna z wersji głosi, że konflikt rozpoczęła doktor Zawanowska z Zakładu Kultury i Historii Żydów, która wtargnęła na wykład pani profesor Jedynak z Zakładu Historii Literatury Polskiej i zwróciła jej uwagę, że przedłuża swój wykład, przez co uniemożliwia jej rozpoczęcie zajęć. Według drugiej wersji, inicjatorką konfliktu była profesor Jedynak, która na kulturalnie zwróconą sobie uwagę w obecności studentów odezwała się do pani doktor wulgarnymi słowami: „Ty żydówo! Jak pani śmie zwracać mi uwagę!”.
Lubelskie środowisko jest podzielone. Część osób uznała, że reakcja pani profesor, polegająca na publicznym wytykaniu komuś niepolskiego pochodzenia, nie przystoi pracownikowi naukowemu i jest sprzeczna z zasadami nie tylko kultury, ale i kulturoznawstwa. Zdaniem innych, pani profesor Jedynak, będąc Polką oraz autorką wielu prac o polskim patriotyzmie, miała prawo się zdenerwować, gdyż jako osoba wyższa stopniem nie mogła się zgodzić na wysłuchiwanie uwag wygłaszanych publicznie przez osobę niższą stopniem, w dodatku niepolskiej narodowości.
Nikomu z racji narodowości żydowskiej nie przysługuje ulga moralna” – oznajmiła pani profesor „Gazecie Wyborczej”, podnosząc tym samym ciekawą z naukowego punktu widzenia kwestię: czy osoba obcego pochodzenia ma prawo zwracać uwagę polskiemu profesorowi na polskiej uczelni i to podczas wykładu?
Na korzyść profesor Jedynak przemawia fakt, że nie przyznaje się ona do wypowiedzenia przypisywanych jej słów, a studentów judaistyki, którzy upublicznili sprawę, oskarża o kłamstwo. Bronią jej również niektórzy pracownicy naukowi Wydziału Humanistycznego, przyznając, że poglądy profesor Jedynak na temat Żydów są powszechnie znane, z tym że wrogie nastawienie do osób tej narodowości stara się ona prezentować tylko w rozmowach prywatnych.