Na Naszej Klasie jesienią pojawiły się wpisy Tomasza Z.: „Uśmierciły te bezduszne leniwe k(...) w białych fartuchach moją prawie żonę i matkę mojej 12-letniej córki Kingi. Zdrowa osoba w ciągu zaledwie kilku dni stała się wrakiem człowieka przez sepsę, której nabawiła się w szpitalu w Wejherowie. Partacze nie umieli porządnie i do końca zszyć żołądka, później nie zdiagnozowali tego”.
Tomasz Z. zapowiadał, że nagłośni sprawę. Apelował, by ci, którzy mają jakieś możliwości i znajomych, pomogli „ukarać tych partaczy i leni”. Machina ruszyła. „Jutro artykuł w »Fakcie« – informował partner zmarłej. – Jadę z programem dalej i z tymi baranami! Poniedziałek TVN ok. 9–10. Kiedyś obsługiwałem TVN w Sopocie i na szczęście został mi odpowiedni nr w telefonie. Winni tej tragedii muszą ponieść karę!”.
Iwona
Miała 36 lat, z czego 14 przeżyła z Tomaszem. Mężczyzna, masywny 37-latek, pamięta, że przed urodzeniem córki ważyła jakieś 75 kg, co przy jej wzroście było normalne. Przytyła po dziecku. Superspecyfiki na odchudzanie nie działały. Bywały dni, że Iwona prawie w ogóle nie jadła, a potem nadrabiała. W końcu doszła do 127 kg. – Nie miała silnej woli, nie ćwiczyła, nie biegała – przyznaje jej partner. Swój problem tłumaczyła hormonami, ale lekarka endokrynolog powiedziała, by nie zwalała winy na hormony, tylko przestała się objadać. Tomasz uważa, że była zdrowa.
Medycyna
Dr Maciej Michalik, ordynator Oddziału Chirurgii Ogólnej i Naczyniowej Szpitala Specjalistycznego w Wejherowie, w którym operowano Iwonę (był wtedy na urlopie), zżyma się, gdy słyszy, że osoba z otyłością kwalifikującą się do operacji była zdrowa.