Okazało się, że rozkład ten był całkowity i przyniósł ze sobą wiele gwałtownych zjawisk. Niektórzy już domagają się od prokuratury ścigania jego autorów oraz uznania Grupy PKP za grupę przestępczą, zmierzającą do obalenia przemocą porządku w III RP.
Obrońcy Grupy przyznają, że co prawda PKP zawiodła, ale tylko na niektórych odcinkach, bo np. sprzedaż biletów funkcjonowała bez zarzutu, co, biorąc pod uwagę obfite opady śniegu, jest godne uznania. Owszem, słychać skargi, że sprzedawano bilety na pociągi nieistniejące, ale przecież nie tylko na nie. Nie da się również ukryć, że pociągi, które były, często nie odchodziły, ale z sygnałów od pasażerów wynika, że odchodziły za to pociągi, których nie było. Powodem takiej sytuacji są niedostatki taboru – wiemy, że PKP ma dużo pociągów, ale nie jest tajemnicą, że większość z nich nie istnieje.
Wielu pasażerów narzeka, że na nieistniejące pociągi mieli oni istniejące bilety, których nie udało im się zwrócić w istniejących na dworcach kasach. Kasjerki odmawiały przyjęcia biletów tłumacząc, że pociągi, na które je zakupiono, nie istnieją tylko na określonych peronach, natomiast istnieją na innych (nieokreślonych). W tej sytuacji zadaniem pasażera jest tylko określenie peronu, na którym jego pociąg istnieje, a następnie znalezienie go.
Niestety, ze skarg pasażerów wynika, że czasem nie istnieją także perony, z których odjeżdżają pociągi. W Katowicach do legendy przeszedł osławiony peron 5, którego przez wiele dni nie udało się nikomu znaleźć. Mimo to Grupa PKP do dziś nieistnienia tego peronu nie potwierdziła, przyznała jedynie, że jest on aktualnie niedostępny.