Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Rodźcie i sobie radźcie

Mamy wreszcie obiecującą ustawę o żłobkach

Jeśli na otwieranie żłobków zdecydują się gminy, będą mogły liczyć na dotację państwa pokrywającą połowę kosztów Jeśli na otwieranie żłobków zdecydują się gminy, będą mogły liczyć na dotację państwa pokrywającą połowę kosztów Laura Dwight / Corbis
Sejm zrobił wreszcie coś przełomowego dla młodych rodzin: uchwalił ustawę o żłobkach. Nie brakuje przeciwników prorokujących, że wynikną z tego same nieszczęścia.
Co roku rodzice stoją nocami w koszmarnych kolejkach, by zapisać dziecko do żłobkaULLSTEIN/BEW Co roku rodzice stoją nocami w koszmarnych kolejkach, by zapisać dziecko do żłobka

Na mało którą ustawę czekało tyle ludzi. Na przykład Monika Mierzejewska z Mrągowa, prawniczka z wykształcenia, szefowa działu z pościelą dziecięcą w stabilnej mazurskiej firmie produkującej kołdry. I matka odchowanej córki, którą zajmowała się babcia, więc na szczęście nie było żłobkowej potrzeby. Ale koleżanki i pracownice, które zostawały matkami, wypadały na lata z firmy i z rynku pracy. A Monika Mierzejewska ma temperament społeczniczki. Z walki o żłobek w Mrągowie zrobiła hasło w wyborach do samorządu i wygrała.

Niania z podziemia

Posłowie też byli w tej sprawie jednomyślni jak rzadko. Hasło: emerytury, odzew: żłobki. Mają załatwić trzy sprawy – przedłużenie pracy, szybszy powrót do pracy i przyrost naturalny. Czyli kluczowe kwestie dla systemu emerytalnego. Z wyjątkiem Anity Błochowiak z SLD wszyscy zagłosowali za. Liczby robiły wrażenie: mamy w Polsce 1,2 mln maluchów poniżej trzeciego roku życia i tylko 165 żłobków w rejestrze Ministerstwa Zdrowia. Co roku rodzice stoją nocami w koszmarnych kolejkach, by zapisać dziecko do żłobka. I wyznają potem do kamer, że po całej nocy spędzonej na mrozie są na liście rezerwowej, w drugiej setce chętnych na 30 miejsc. A gdy już komuś dziecko udało się zapisać, spędzało w żłobku średnio 176 dni. I stawało się na tyle duże, że musiało już iść do przedszkola i znów trzeba było zdobywać mu miejsce.

A nowe żłobki nie powstawały, bo w myśl obowiązującego prawa podlegały tym samym rygorom formalnym co szpitale. Musiały mieć specjalne windy dla niepełnosprawnych, schody o odpowiednim kącie nachylenia stopni, kuchnie na miarę oczekiwań sanepidu względem zbiorowego żywienia w środowisku zakaźnym.

Polityka 03.2011 (2790) z dnia 14.01.2011; Raport; s. 26
Oryginalny tytuł tekstu: "Rodźcie i sobie radźcie"
Reklama