Do raju i z powrotem
Jak przygoda na Kanarach skończyła się więzieniem
Lidka i Mirela wychowały się w pegeerowskiej wsi. Dobre to były czasy. Paczki dla dzieci i dla matek wielodzietnych plus uszanowanie, kolonie i przedszkole za darmo. PGR dawał mleko i przydzielał działki. Rodzice Lidki i Mireli trzymali drób i świnie.
Po rozwiązaniu PGR wieś nie zmarnowała się do cna jak inne. Ziemia i budynki nie porosły pokrzywami. Wyrosło nowe popegeerowskie pokolenie, któremu nikt niczego nie daje za darmo. Jakoś sobie radzą. We wsi jest 19 rodzin. A samochodów aż 23. Tylko cztery rodziny nie mają komputera, tylko u kilku nie ma łazienek. Bieda z popegeerowskich obszarów prawie wyparowała. 30 osób pracuje, reszta na rentach, emeryturach i dorabianiu. Rolników tylko trzech. Młody PGR wyrywa się za granicę do Holandii, Niemiec, gdzie się da. Harują, zbierają grosz do grosza. Dzieci potem. To tutejszy model kariery.
Bardziej pasowała do niego Mirela. Ładna blondynka o łagodnym charakterze, uległa i z podatnością na wykorzystywanie. Z tego z czasem wzięła się dwójka dzieci z dwóch różnych ojców. Dwóch, a naprawdę nie ostał się przy rodzinie żaden. Mirela wychowywała dzieci z pomocą swoich rodziców. Do tego zero alimentów i 400 zł z hakiem rodzinnego.
Szara rzeczywistość
Lidka chciała inaczej. Skończyła szkołę ceramiczną w Ćmielowie. Widziała, jak się tam w zakładach ciężko pracuje za niewielki grosz. W ich domu nie ma łazienki, samochodu też nie mają. Ojciec po pegeerze pracował raz tu, raz tam. Popijał. Chciała uciec od takich klimatów.
Lidka jest inna niż Mirela. Ma wzrost modelki, szczupła, zgrabna, jasne oczy i włosy. Twarda, zdecydowana. Jakby z innego, niecierpliwszego materiału niż jej siostra. Potrzebowała innego świata. Wpadła w alkohol i narkotyki. Trafiła na leczenie do psychiatryka.