Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Piękny szkolny sen

Szkoła życia dla dzieci z porażeniem mózgowym

Zajecia w Zespole Szkół Specjalnych 109: nauczycielka Katarzyna Cichocka z uczniami Kasia i Przemkiem. Zajecia w Zespole Szkół Specjalnych 109: nauczycielka Katarzyna Cichocka z uczniami Kasia i Przemkiem. Tadeusz Późniak / Polityka
Raz na tysiąc urodzeń przychodzą na świat dzieci z mózgowym porażeniem dziecięcym. W warszawskiej szkole, założonej przez rodziców, uczą się własnego języka.
Żeby dorównać w nauce sprawnym, muszą zdobyć się na nadludzki wysiłek.Tadeusz Późniak/Polityka Żeby dorównać w nauce sprawnym, muszą zdobyć się na nadludzki wysiłek.

Rodzice Adama przeżyli szok, kiedy postawiono diagnozę: mpdz – mózgowe porażenie dziecięce. Badania w ciąży nie wykazywały żadnych anomalii. Uszkodzenia powstały przy porodzie.

Kiedy Adam dorośnie, będzie sądził, podobnie jak jego rodzice, że winni mpdz są lekarze. Bo nie chcieli wykonać cesarskiego cięcia, nie dopilnowali, wyszli, kiedy mama rodziła, otworzyli okno i zrobił się przeciąg. Przez nich. Bo przecież nie przez dobrego Boga. I nie przez mamę. Na całym świecie dzieci i rodziny obarczają winą lekarzy, nawet wtedy, gdy porażenie nastąpiło z przyczyn genetycznych.

Do rodziców długo nie dociera, że dziecko będzie miało niewładne nogi lub ręce. Albo i ręce, i nogi. Że może być bezwładne albo mieć ruchy z marginalną kontrolą, bo nie ma porozumienia między mózgiem i mięśniami. Może też nie być kontroli nad językiem, ustami, krtanią, żuchwą, nad oddechem, który jest zbyt krótki, co sprawia, że mowa jest niewyraźna albo w ogóle nie ma artykulacji.

Kiedy diagnozie nie da się już zaprzeczyć, rodzice zaczynają wierzyć, że dziecku pomoże rehabilitacja. Ćwiczenia są ważne. Pozwalają utrzymać resztki ruchu w palcu, dłoni, łagodzić nierównomierne napięcie w mięśniach, zapobiegać przykurczom. Ale rodzice żądają od rehabilitanta uzdrowienia. Jeszcze jedna godzina ćwiczeń, jeszcze jeden turnus rehabilitacyjny i będzie chodził. Musi chodzić. I mówić.

Rodzice, których na to stać albo którzy potrafią znaleźć sponsora, latami wożą dzieci do logopedy, choć żaden specjalista nie może naprawić rządzących artykulacją uszkodzonych miejsc w mózgu.

Zostają jeszcze uzdrowiciele, nadzwyczajni masażyści, zioła z krańców świata.

Polityka 10.2011 (2797) z dnia 04.03.2011; Coś z życia; s. 88
Oryginalny tytuł tekstu: "Piękny szkolny sen"
Reklama