Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Nigdy w rzyci

Z życia sfer

Po ujawnieniu przez prezesa Kaczyńskiego, kim naprawdę są Ślązacy, rozpętała się dyskusja, czy orientacja ta jest zdrowa i zgodna z naturą Polaka.

– Jeśli ktoś czuje się Ślązakiem, trudno mu tego zabronić. Ale niech nie wychodzi z tym do mediów i na ulicę, gdzie są dzieci i gdzie żyją normalni Polacy – mówi anonimowo jeden z przypadkowo spotkanych przeze mnie posłów PiS. – Zresztą twierdzenia tych ludzi, że są narodowości śląskiej, to urojenie, gdyż taki naród nie istnieje. Wszyscy wiemy, że w praktyce chodzi tu o zakamuflowaną opcję niemiecką.

– Dlaczego ci ludzie się kamuflują? – pytam.

– Może uważają, że w ten sposób nikt ich nie rozpozna. Ale jak pan widzi, mylą się. Niemiecką opcją zalatuje od nich na kilometr.

– Skoro uważają się za Ślązaków…

– Umówmy się, że nie oni będą decydować, za kogo mają się uważać. Gdyby szanowali polskość, uważaliby się za Polaków. To chore, że ktoś, kto mieszka w Polsce, nie chce być Polakiem. Jak nie chce, to niech jedzie do Syjamu albo na Madagaskar. Oni sprytnie deklarują, że chcą większej autonomii, ale dobrze wiemy, że zaczyna się od autonomii, a kończy na żądaniu prawa do zawierania małżeństw i adoptowania dzieci.

– To źle?

– Stoimy na stanowisku, że polska rodzina to związek dwojga Polaków. Tymczasem niech pan zwróci uwagę na ich język. Na Europę mówią Ojropa, na powietrze – luft, a w kiosku zamiast gazety kupują cajtung. Na ojca wołają fater, siostra to szwestera, a bliźniaki – cwilingi, co pachnie zwykłą prowokacją – wylicza poseł. Mówienie takim językiem to zagrożenie dla tradycyjnej polskiej rodziny, dlatego na taki język zgody prezesa nie będzie.

Proszę pana, czy można na poważnie brać ludzi, którzy nie spieszą się, tylko się gibają, zamiast uderzyć wolą piznońć, nie mówią ssać, tylko cyckać.

Polityka 16.2011 (2803) z dnia 16.04.2011; Felietony; s. 4
Oryginalny tytuł tekstu: "Nigdy w rzyci"
Reklama