W ostatni piątek w Radomiu odbyła się Żywa Biblioteka, czyli spotkania z przedstawicielami grup w różny sposób naznaczonych czy stereotypizowanych – Afrykaninem, feministką, gejem. Można było porozmawiać z ateistką i katoliczką, z osobą niepełnosprawną i wegetarianinem. Jak przekonują psychologiczne badania nad kontaktem międzygrupowym, tego rodzaju spotkania to najlepszy sposób na przełamanie uprzedzeń: w bezpośredniej rozmowie odkrywamy podobieństwa, uświadamiamy sobie, jak wiele codziennych problemów utrudnia życie mniejszości.
Oczywiste walory Żywej Biblioteki nie wszystkich jednak przekonały. Po interwencji jednego z radnych władze miasta usunęły imprezę z miejskiego ośrodka kultury, przekonując, że Żywa Biblioteka jest „propagowaniem dewiacji”. Dyrekcja ośrodka kultury ugięła się pod presją polityków i zażądała usunięcia geja z listy zaproszonych gości. Organizatorzy odmówili i przenieśli całą imprezę do jednej z radomskich kawiarń.
Całe zdarzenie jest o tyle istotne, że pokazuje moc polityków w umacnianiu ksenofobii w Polsce. Uniemożliwianie tego typu spotkań to w gruncie rzeczy promowanie uprzedzeń – pozbawieni kontaktu z obcymi, stajemy się znacznie bardziej podatni na największe dewiacje naszych czasów, jakimi są rasizm, ksenofobia czy antysemityzm.
Nieprzypadkowa jest też zdumiewająca aktywność polityków w tym właśnie miejscu i czasie. Zbliżają się wybory parlamentarne. Nie od dziś wiadomo, że w czasach kryzysu można wiele ugrać na podtrzymującej negatywne stereotypy polityce. W tym roku w Radomiu odnotowano najwyższy od lat wzrost bezrobocia. Dziś co szósty mieszkaniec Radomia to osoba bezrobotna. W powiecie radomskim stopa bezrobocia wynosi ponad 30%, a środki państwowe na aktywizację bezrobotnych zostały w tym roku ograniczone trzykrotnie.