Renomę biegłego na piłkarskim rynku transferowym Stan Valckx zyskał w PSV Eindhoven. Za jego kadencji w fotelu dyrektora sportowego przerzucano się grubymi milionami i głośnymi nazwiskami, a PSV otarł się o finał Ligi Mistrzów. Więc gdy na początku roku okazało się, że Valckx będzie szukał wzmocnień dla krakowskiej Wisły, dziwiono się, że ktoś nawykły do obracania dużymi sumami przyjął posadę w marnej polskiej lidze. Ale tuż po nominacji Holender ogłosił, że Wisły nie stać na drogich piłkarzy, a już jego głowa w tym, żeby znaleźć tanich i dobrych. Właściciel Wisły Bogusław Cupiał przez kilkanaście lat utopił w klubie górę pieniędzy, więc nareszcie mógł mieć poczucie, że trafił na właściwego człowieka.
Szybko się okazało, że Valckx to fachowiec: pieniądze, jakie klub zarobił na sprzedaży do Trabzonsporu braci Brożków (ponad 2 mln euro), wystarczyły mu na pozyskanie kilkunastu piłkarzy, a w międzyczasie Wisła, choć ciągle w budowie, została mistrzem Polski. Część konkurencji spogląda więc teraz w stronę Wisły z nieskrywaną zazdrością i po cichu idzie utartym przez Holendra śladem. Izrael był przez rodzimych dyrektorów sportowych omijany szerokim łukiem do czasu, gdy znaleziony przez Valckxa Maor Meliksson okrzyknięty został objawieniem ligi. – Ciekawy rynek, piłkarze dobrzy technicznie – przyznaje dyrektor sportowy Legii Warszawa Marek Jóźwiak. Ale na pytanie o główne kierunki zainteresowania odpowiada sztampowo: Bałkany, Wschód, Ameryka Południowa.
Ludzie pokroju Valckxa, ze znajomościami oplatającymi dużą część futbolowego świata, są w polskiej lidze na wagę złota. – Każdy, kto szuka piłkarza do gry w polskiej lidze, jest skazany na okazje – mówi Jacek Bednarz, swego czasu odpowiedzialny za wzmocnienia w Legii i Wiśle.