Ewa Niedziela sądziła, że wszystko co najgorsze od ojca już ją w życiu spotkało. Do dnia, gdy przyszedł pozew o alimenty. Od tej pory co noc przypomina sobie. Jak na przykład przyniosła psa znajdę, który miał być lekiem na samotność, a ojciec go zatłukł na podwórku. Brał kury i przytrzaskiwał im łby drzwiami, bo mu przeszkadzały. To Ewa, wówczas 10-latka, sprzątała resztki tych kur do wiadra, bo kto miał niby posprzątać? Mama – po dwóch etatach, które brała, żeby ich utrzymać?
Ewa zrobiła sobie pokój na nigdy niewykończonym piętrze domu. Ktoś z sąsiadów dał stary dywan – położyła na cement, przyniosła łóżko polowe. W tym pokoju próbowała się truć. Miała 14 lat. Gdy po dwóch dniach wróciła ze szpitala, zebrała się na odwagę i wygarnęła ojcu, że to przez niego nie chce już żyć – wzruszył ramionami.
Ich życie rodzinne oficjalnie zakończyło się nakazem eksmisji, a wcześniej trzema wyrokami za znęcanie się nad żoną i córką. Były też wyroki za znęcanie się nad zwierzętami. Zawsze w zawieszeniu, więc lepiej zrobiło się dopiero, gdy ojciec poznał nową panią i zaczął znikać z domu. Po którymś takim zniknięciu wymieniły z matką zamki w drzwiach.
Ojciec nie pracował w życiu na tyle intensywnie, żeby dostać emeryturę czy prawo do renty. A czuje się chory i ma w tej kwestii orzeczenie lekarskie. Zgodnie z kodeksem rodzinnym przysługują mu alimenty.
Alimenciarze
W ostatnich latach zapadały liczne alimentacyjne wyroki przeciw ludziom, którzy wychowali się w domach dziecka, którzy przeszli piekło z chorym psychicznie rodzicem. Był wyrok wobec dziewczyny dorastającej w rodzinie adopcyjnej, która swoją matkę biologiczną po raz pierwszy w życiu spotkała na rozprawie. Z., 20-letni wychowanek domu dziecka z Mazowsza, przez dwa lata płacił ojcu trzecią część pensji ze swojej pierwszej pracy na stacji benzynowej, mimo wcześniejszych wyroków karnych dla ojca za znęcanie się nad synem.