Prasa informuje, że PiS główne uderzenie spotami planuje na początek września, a nad ich przygotowaniem pracuje zespół specjalistów. Materiał, w który wyposażane będą spoty, ma mieć dużą siłę rażenia i dotyczyć tematów tak wybuchowych, jak drożyzna, sprawa smoleńska czy niespełnione obietnice rządu Tuska.
– Czy spoty będą zawierały także materiał tradycyjny, odpowiadający na pytanie, jak ograniczyć wydatki, stworzyć nowe miejsca pracy czy wybudować więcej mieszkań? – pytam posła PiS, zaangażowanego w prace zespołu.
– Tego rodzaju materiał powoli wychodzi z użycia ze względu na niewielką siłę rażenia. Obietnice, że się coś stworzy lub wybuduje, na nikim nie robią już wrażenia, bo i tak wiadomo, że nic się nie stworzy i nie wybuduje. Zresztą rządy PiS pokazały, że nawet, jak się coś zacznie budować, PO i tak to dokończy, a potem powie, że ona to wybudowała – ubolewa poseł.
Jego zdaniem społeczeństwo czeka na działania konstruktywne, np. takie jak podarcie przed kamerami telewizyjnymi programu wyborczego PO.
– Udało nam się bez problemów podrzeć większość tego dokumentu, obnażając w ten sposób jego słabość i pokazując naszą skuteczność – przyznaje.
Poseł ujawnia, że podczas jednej z najbliższych konferencji prasowych planuje także podarcie kilkunastu dokumentów, wysmażonych przez MSZ i Ministerstwo Finansów.
– Zajmiemy się również na poważnie raportem Millera. Chcemy go na oczach telewidzów podrzeć w drobny mak i zmielić w maszynce do mięsa.
– Nie są to działania zbyt ostre?
– Nie. Chcemy prowadzić kampanię merytoryczną.