Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

W pogoni za sprawiedliwością

Bliscy ofiar szukają sprawców sami

Czy bliscy ofiar mogą być skuteczniejsi w tropieniu sprawców niż oficjalny wymiar sprawiedliwości? Czy bliscy ofiar mogą być skuteczniejsi w tropieniu sprawców niż oficjalny wymiar sprawiedliwości? Tom Uhlenberg / Smarterpix/PantherMedia
Bliscy zamordowanych zaczynają na własną rękę szukać sprawców. Nie wierzą w skuteczność policji.
Rodziny na poszukiwania sprawców nie żałują czasu ani pieniędzy.Łukasz Rayski/Polityka Rodziny na poszukiwania sprawców nie żałują czasu ani pieniędzy.

Pani Elżbieta usłyszała krzyki za oknem. Syn nie odebrał telefonu. Nigdy się to nie zdarzało. Musiała zawsze wiedzieć, gdzie jest Jarosław. W dzieciństwie umarła jej matka, dwa lata temu siostra. Może stąd ten niepokój. Wybiegła z domu. Zobaczyła Jarka w ogródku przed blokiem. Napastnicy przyszli gromadą – chłopaki z dzielnicy Kapuściska z Bydgoszczy do dzielnicy Wyżyny, żeby kogoś pobić. Ktoś niósł kij bejsbolowy. Obie dzielnice miały ze sobą od dawna na pieńku. Już nawet nie było wiadomo, o co poszło.

Jarek wyszedł z domu do kolegi. Miał się u niego spotkać ze swą dziewczyną. Znali się z Anią od trzech miesięcy. Zerwał dla niej z inną, z Kapuścisk. Ta dawna napisała potem w Internecie: szkoda, żeście go nie zajebali do końca.

A mało brakowało. Bandyci rozbili mu o głowę butelkę. Walili w głowę i klatkę piersiową nawet wtedy, gdy przestał oddychać. Michał Sz., którego Jarek znał, wszedł na głowę i rozdeptywał. To się nazywa petowanie. Tak się zadeptuje, żeby ugasić rzuconego peta.

Kiedy Elżbieta dobiegła, już uciekli. Zadzwoniła do męża. Ratuj, krzyczała. Zaczęła nieprzytomnie wyrywać rękami ziemię w ogródku. Złapał z kuchni nóż. Zabiłby, gdyby dopadł kogoś z tamtych. Przyjechała karetka, ale nie miała sprzętu do reanimacji. Upłynęło ponad pół godziny nim dotarła druga, tlen nie dopływał do mózgu. Defibrylator uderzył w piersi Jarka sześć razy. Za siódmym oddech wrócił.

Ojciec jechał za karetką półprzytomny. Warowali przy jego łóżku na OIOM bez przerwy. Przychodziło wielu kolegów Jarka, choć nikogo nie rozpoznawał.

W końcu odłączono Jarka od wszelkich rurek, sondy, cewnika, rurki do tracheotomii.

Polityka 42.2011 (2829) z dnia 12.10.2011; Coś z życia; s. 106
Oryginalny tytuł tekstu: "W pogoni za sprawiedliwością"
Reklama