Tymczasem skutki tego zjawiska od dawna są dostrzegalne, np. na kolei. We Francji, Włoszech czy Niemczech przewidziano możliwość zwiększania się odległości między punktami we Wszechświecie już dawno, dlatego zainicjowano budowę kolei dużych prędkości. Dzięki temu w krajach tych z jednego punktu można się dziś dostać do drugiego stosunkowo szybko. Niestety PKP, zamiast na kolej dużych prędkości, postawiły na kolej dużych odległości. W efekcie odległości te stale rosną i z jednego polskiego miasta do drugiego jedzie się coraz dłużej.
Po sensacyjnym odkryciu amerykańskich uczonych wiemy już, że czas przejazdu polskimi kolejami z jednego miejsca do drugiego musi rosnąć, gdyż takie są prawa rządzące Wszechświatem.
Trwają, co prawda, nieśmiałe próby wprowadzenia w Polsce kolei dużych prędkości, wątpię jednak, aby ewentualne przyspieszenie pociągów pozwoliło nadrobić zapóźnienie wobec rozszerzającego się Wszechświata. Co gorsza, rozszerzający się Wszechświat niekorzystnie wpływa także na stan infrastruktury drogowej. Pomimo że buduje się i remontuje coraz więcej dróg, i tak coraz więcej z nich pozostaje niezbudowanych, a ich budowa coraz szybciej oddala się w czasie i przestrzeni.
Rosnące tempo, z jakim oddalają się od siebie obiekty we Wszechświecie, wyraźnie widać w polityce. Jeszcze sześć lat temu odległość między PO i PiS była na tyle mała, że politycy i zwolennicy tych partii bez trudu komunikowali się ze sobą, a nawet myśleli o koalicji. Tylko nieliczni specjaliści zauważali, że dystans między tymi obiektami niepokojąco rośnie i że jest im do siebie coraz dalej. Jeszcze kilka lat temu ludzie na obu obiektach mieli wrażenie, że żyją w jednym państwie pod rządami jednej władzy.