Atlantyda.
Tamto miasto widać z okien Bramy Grodzkiej, w której Tomasz Pietrasiewicz pracuje. Widać, jeśli się chce zobaczyć – bo naocznie stwierdza się tylko obecność wielkiego parkingu i wątłego parku pod zamkiem, a patrząc dalej na północ – wielopasmowej alei Tysiąclecia i dworca autobusowego. Miasto rozciąga się więc pod chodnikiem – pełne handlowego rejwachu, pokrzykiwań węglarzy, sklepów z cynamonem, zapachu cebuli i czulentu, szyldów reklamujących nieistniejące od 70 lat firmy.
Brama Grodzka, zwana żydowską, z której okna Pietrasiewicz patrzy, jest przejściem między światem gojowskim a żydowskim. Ale w 1942 r. dzielnica żydowska – trzecia część Lublina – nagle znika w całości. Ludzie są mordowani w hitlerowskich obozach, ich domy wylatują w powietrze. Dzielnica przeistacza się w pusty plac zalany betonem. Niewiarygodne, jak szybko wyciera się z pamięci.
Atlantyda, mówi Pietrasiewicz. Widzi miasto pod spodem, głośno o nim mówi i szuka jego śladów – dlatego dostaje bombę.
Pietrasiewicz.
56 lat, z wykształcenia fizyk. W życiu także reżyser, techniczny sceny, aktor. Od 1998 r. jest dyrektorem Ośrodka Brama Grodzka Teatr NN. Po Lublinie chodzi, nie jeździ – uważa, że chodząc lepiej włącza się w tętno miasta. Bramę Grodzką, dawniej zwaną żydowską, podniósł z ruin i podłączył do światłowodów w czasach, kiedy ludziom Internet mylił się jeszcze z eternitem. Dzisiaj wielkie, zbierane latami przez pracowników Bramy zasoby archiwum miasta żydowskiego idą światłowodem w świat za darmo.