Tekst został opublikowany w POLITYCE w styczniu 2012 roku.
Warto urodzić się w rodzinie z koneksjami, zwłaszcza w Anglii. Ian Lancaster Fleming był synem zamożnego bankiera ze Szkocji, przyszedł na świat w Londynie, w 1908 r., w czasach edwardiańskich, pod koniec złotej jesieni wiejskiego życia zamożnej szlachty, która utrzymywała rozległe rezydencje na wsi, pełne stajni i psów do polowań oraz wielkie domy w stolicy. Bankier ten, przyjaciel Winstona Churchilla, zaciągnął się do pułku kawalerii oksfordzkiej, dzielnie walczył i bohatersko zginął w 1917 r. Ian miał wtedy zaledwie 9 lat, lecz przez całe życie pokazywał oprawioną kopię nekrologu ojca, podpisanego przez Churchilla.
Matka kierowała synów drogą tradycyjnej kariery: Ian, tak jak ojciec i starszy brat Peter, skończył Eton, ekskluzywną szkołę brytyjskiej klasy panującej. O ile jednak Peter był uczniem, o którym marzą wszyscy nauczyciele, o tyle Ianowi nauka szła topornie: znajdował satysfakcję tylko w sporcie. Wysoki, świetnie biegał i skakał, był jedynym uczniem, który w ówczesnej epoce zdobył dwa razy pod rząd tytuł Victor Ludorum, najlepszego sportowca Eton. Zdobyłby tytuł po raz trzeci, gdyby nie złamał sobie nosa w piłkarskim zderzeniu z Douglas-Humem, bratem przyszłego premiera. Niewielka miedziana płytka, wstawiona do nosa, stanowiła nieco zawadiacki feler niekwestionowanej urody. Niewiele było kobiet, które by się Flemingowi oparły. Pod tym względem agent Bond był kopią mistrza.
Szczęśliwy wybór
Za brak postępów w nauce i drobne wykroczenia młody Fleming często dostawał rózgi. W Eton bito chłopców dokładnie w południe; pewnego razu wyjątkowo, ze względu na ważny bieg, Ianowi przyspieszono karę o kwadrans. Koledzy zapamiętali, że spodenki zawodnika ociekały krwią.