Pomimo spektakularnych wystąpień detektywa Krzysztofa Rutkowskiego i wyznań pani Katarzyny dotyczących zaginięcia małej Magdy, w tej sprawie wciąż jest więcej znaków zapytania niż pewnych ustaleń. Jestem przekonana jedynie o tym, że to dobrze, iż mama dziewczynki trafiła do policyjnego aresztu, gdzie zapewne zostanie przesłuchana przez policjantów i psychologów policyjnych. Niezależnie od tego, co naprawdę się stało, psychiczny stan kobiety na pewno nie jest dobry i niełatwo ocenić, co z tego, co mówi jest prawdą, co celowym zmyśleniem, a co zniekształceniami pamięci, z którymi często mamy do czynienia w skrajnych sytuacjach. Nie wykluczam, że sama pani Katarzyna ma obecnie problem z oceną tego, co się wydarzyło kilka dni temu.
Jeżeli przyjąć, iż prawdziwa jest wersja, iż dziewczynka uległa nieszczęśliwemu wypadkowi, a matka ukryła jej ciało, może zastanawiać jej sposób reakcji. Dlaczego nie dzwoniła na pogotowie, nie szukała pomocy? A jednak ludzie w sytuacjach skrajnych decydują się nieraz na zaskakujące zachowania. To, że matka była aktywna, działała, i to w sposób systematyczny – skonstruowała pewien plan i go zrealizowała – psychologa akurat nie dziwi. Ekstremalny stres z reguły mobilizuje do działania, wydobywa z człowieka wręcz nadludzkie pokłady siły i energii, i wcale nie powoduje, że jego zachowanie staje się chaotyczne. Tyle, że umysł tylko z pozoru działa chłodno i racjonalnie - tak naprawdę człowiek jedynie częściowo panuje nad tym, co robi, i przeważnie ma później problem z przywołaniem z pamięci swoich własnych poczynań.
Możliwe jednak, że było nieco inaczej: dziecko było niedopilnowane, a może zostało uderzone, i mama z ogromnymi wyrzutami sumienia ukryła zwłoki? A może w ogóle mama nie wie, co się stało, a wyznania nagrane przez ekipę Krzysztofa Rutkowskiego były konfabulacją?